Jak Świątek podbiła Cancun. Trzy kanarki, cztery podwójne błędy rywalki i podziękowania za warunki

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jak Świątek podbiła Cancun. Trzy kanarki, cztery podwójne błędy rywalki i podziękowania za warunki

Iga Šwiatek z pucharem dla zwyciężczyni Turnieju Mistrzyń
Iga Šwiatek z pucharem dla zwyciężczyni Turnieju MistrzyńProfimedia
Weszła i rozprawiła się z przeciwniczkami z bezsprzeczną dominacją. O ile Iga Świątek przyjechała do Cancún w niepewnej sytuacji i jako numer dwa w rankingu WTA, to z finału sezonu wraca jako zdecydowanie najlepsza tenisistka na świecie. Nie straciła ani jednego seta w pięciu meczach i grała fantastyczny tenis pomimo dziwnych warunków.

Czterokrotna mistrzyni Wielkiego Szlema potwierdziła swoją doskonałą formę pod koniec roku, zdobywając swój szósty tytuł w sezonie i siedemnasty w karierze. Bezpośrednio przed Cancun, Świątek wygrała turniej w Pekinie. "Jestem bardzo szczęśliwa i dumna z siebie. To nie był łatwy tydzień, ale w pewnym sensie odzwierciedlał cały sezon. Cieszę się, że poradziłam sobie tutaj ze wszystkim i wykorzystałam doświadczenie z poprzednich lat, aby dobrze wypaść" - chwaliła się polska gwiazda tenisa.

W Cancun tenistki musiały radzić sobie z trudnymi warunkami pogodowymi, deszczem i wiatrem, przez co turniej zakończył się z jednodniowym opóźnieniem. Dodatkowo, na przykład Aryna Sabalenka czy Markéta Vondrousová narzekały na niebezpieczną nawierzchnię nowo wybudowanego kortu. Zależnie od punktu kortu piłka zmieniała kierunek lub wręcz gasła, wytracając prędkość. Świątek potraktowała tę sytuację jako wyzwanie, porównała do rozgrywek na mączce i starała się obrócić ją na swoją korzyść.

"W pewnym sensie te skomplikowane warunki pomogły mi skupić się na pracy nóg, na uderzeniach. Krótko mówiąc, miałam inne rzeczy do roboty niż myślenie o pozycji numer jeden na świecie. W finale skupiłam się na właściwych rzeczach" - pochwaliła się po ostatnim meczu, w którym pokonała Jessicę Pegulę.

Kluczowe momenty

Świątek - Vondrousová 7:6, 6:0

W pierwszym meczu Polka przez długi czas wyglądała bardzo niepewnie i popełniała sporo błędów. Dzięki temu czeska tenisistka prowadziła 5:2 i serwowała. Ale w tym momencie Polka podniosła się w stylu godnym najwyższego podziwu, odwróciła wynik czterema wygranymi gemami, a co najważniejsze, zyskała przewagę psychologiczną. Vondroušová doprowadziła do tie-breaka, ale był to jej ostatni gem w meczu. W drugim secie Polka wyraźnie dominowała.

Świątek - Gauff 6:0, 7:5

Zanosiło się na szaloną jazdę, Świątek rozpoczęła mecz z Gauff tak, jak zakończyła spotkanie otwarcia z Vondroušovą, czyli "bajglem". Jednak w drugim secie Amerykanka wyrównała grę i dwukrotnie miała przewagę przełamania. Jej załamanie przyszło jednak pod koniec seta. Przy stanie 5:4 i 15:0 popełniła cztery podwójne błędy, straciła prowadzenie i do końca meczu zdobyła tylko jednego gema. "Wiedziałam, że nie będzie łatwo, Coco nigdy się nie poddaje. Warunki pod koniec były bardzo trudne, cieszę się, że przetrwałam i nie podjęłam zbyt dużego ryzyka" - opisała wietrzną loterię zwyciężczyni.

Świątek - Sabalenka 6:3, 6:2

Mecz półfinałowy został rozegrany w sobotę, ale został zawieszony w czwartym gemie (przy stanie 2:1 i 30:30) z powodu deszczu. Moment ten prawdopodobnie pomógł Świątek uzyskać przewagę. Polka wygrała dwie pierwsze piłki po powrocie na kort i uzyskała breaka, a następnie poprowadziła pierwszego seta do zwycięstwa. O losach drugiego zadecydowało przełamanie po stanie 1:1, gdy Sabalenka po raz drugi przegrała swój serwis, a następnie podupadła psychicznie. Białorusinka zakończyła mecz z zaledwie 6 winnerami i 18 niewymuszonymi błędami.

Ważne liczby

1

W decydującym meczu turnieju Iga Świątek oddała tylko jednego gema swojej amerykańskiej przeciwniczce Jessice Peguli. To historyczny rekord, żaden inny finał nie był tak zdominowany przez zwyciężczynię. Polka przebiła osiągnięcia Martiny Navratilovej (6:2, 6:0 przeciwko Chris Evert w 1983 roku) i Kim Clijsters (6:2, 6:0 przeciwko Amelii Mauresmo w 2003 roku).

20

Właśnie tyle gemów przegrała nowa mistrzyni w całym turnieju finałowym od czasu wprowadzenia obecnego formatu Turnieju Mistrzyń w 2003 roku. Aż trzem przeciwniczkom zadała zawstydzającego "kanarka". Do tej pory Serena Williams była najbardziej dominującą triumfatorką, również nie tracąc seta w 2012 roku, ale jej przeciwniczki rozegrały z nią 32 gemy.

68

Tyle zwycięstw zanotowała Iga Świątek w 2023 r. To najwyższa liczba od czasu, gdy Serena Williams była w szczycie formy. W 2013 roku zanotowała nawet 78 zwycięstw. Polka przebiła swój zeszłoroczny wyczyn (67) o jedną wygraną, choć w zeszłym roku zdobyła 8 trofeów, o dwa więcej niż w 2023 roku.

Iga Świątek została również najmłodszą zwyciężczynią Turnieju Mistrzyń od 2011 roku (kiedy to w Stambule triumfowała 21-letnia wówczas Petra Kvitova) i drugi rok z rzędu zakończy rok jako numer jeden na świecie. Raszynianka przyznała, że myślała o powrocie na tron od września, kiedy po 75 tygodniach została zdetronizowana przez Białorusinkę Arienę Sabalenkę.

"Bardzo o tym myślałam, ale nie chciałam, żeby tym razem wpłynęło to na mnie równie mocno. Oczywiście to się działo, bo trudno nie myśleć o czymś takim, ale wiedziałam, że kiedy wchodzę na kort, muszę skupić się na innych rzeczach" - powiedziała Shwiatek.

Tegoroczna triumfatorka Rolanda Garrosa pokonała w Meksyku m.in. wszystkie inne tegoroczne mistrzynie Wielkiego Szlema. W fazie grupowej pokonała zwyciężczynię Wimbledonu Vondrousovą i mistrzynię US Open Coco Gauff, a następnie w półfinale znokautowała zwyciężczynię Australian Open i ówczesną nr 1 na świecie Sabalenkę.