Mecz rozpoczął się od trzech z rzędu wygranych gemów przez serwujące, mimo że Fręch (31. WTA) broniła break pointów. Pierwsze przełamanie nastąpiło w czwartym gemie, co dało Chince prowadzenie 3:1.
Zhang (595. WTA) nie potwierdziła przełamania, co sprawiło, że za moment było 3:3, a Fręch w siódmym gemie miała nawet break pointa. Nie został on wykorzystany, a ostatecznie set zakończył się wynikiem 6:4 dla Zhang, która drugą piłkę setową zamieniła na wygranie partii.
Druga odsłona była już zdecydowanie pod dyktando Chinki, która bardzo szybko wyszła na prowadzenie 4:0. Następnie oglądaliśmy serię przełamań z obu stron, a Fręch obroniła nawet trzy piłki meczowe przy stanie 1:5 i serwisie rywalki. Niestety ani razu w drugim secie Polka nie zdołała utrzymać swojego serwisu, co dało zwycięstwo Zhang.
Shuai otrzymała od organizatorów "dziką kartę" i dopiero w Pekinie przerwała serię 24 (!) meczów bez zwycięstwa z rzędu, ale jak już zaliczyła triumf, to poszło z górki. Do momentu rozpoczęcia zmagań w stolicy jej ostatnie zwycięstwo miało miejsce w styczniu 2023 roku, a tutaj zanotowała już czwarte z rzędu i zagra w ćwierćfinale. W Pekinie Chinka imponuje formą, bo w drugiej rundzie pokonała nawet Emmę Navarro (8. WTA).
Zhang zanotuje awans o minimum 300 miejsc w rankingu WTA, a wciąż może ten wynik jeszcze poprawić. Magdalena Fręch być może zadebiutuje w TOP 30. Na ten moment "wirtualnie" plasuje się na 29. miejscu.
Wynik meczu 4. rundy:
Shuai Zhang (Chiny) – Magdalena Fręch (Polska, 23) 6:4, 6:2.