Piątek też nie dla Jastrzębi, drużyna Hurkacza i Świątek na dnie World Tennis League

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Piątek też nie dla Jastrzębi, drużyna Hurkacza i Świątek na dnie World Tennis League
Piątek też nie dla Jastrzębi, drużyna Hurkacz i Świątek na dnie World Tennis League
Piątek też nie dla Jastrzębi, drużyna Hurkacz i Świątek na dnie World Tennis LeagueProfimedia
Po wysokiej wygranej w mikście wydawało się, że to może być polski dzień w Abu Zabi. Nic z tego, kolejne pojedynki układały się mniej korzystnie. Rzutem na taśmę do dogrywki doprowadził Hubert Hurkacz, jednak w super tie-breaku z Daniiłem Miedwiediewem nie zdołał wyrwać wygranej.

Mikst dał niezłą zaliczkę

Pierwszym piątkowym spotkaniem w rywalizacji Jastrzębi (Hawks) z Orłami (Eagles) był rzadko oglądany przez polskich kibiców mikst w wykonaniu Huberta Hurkacza i Igi Świątek, którzy już w pierwszym gemie mieli trzy break pointy przeciwko Andriejowi Rublowowi oraz Mirze Andriejewej

Rosyjski duet obronił się, ale kolejne pięć gemów padło łupem Świątek i Hurkacza, którzy bardzo dobrze bawili się niezależnie od pozycji. Dopiero przy break poincie na wagę meczu Rublow i Andriejewa uratowali drugiego gema, by następnie zdobyć już tylko punkt, mecz przegrywając 2:6.

Debel kobiet nie dla Świątek i Garcii

W napiętym grafiku Hurkacz nie miał nawet czasu na krótką wypowiedź pomeczową – ruszył pomóc w rozgrzewce Caroline Garcii przed deblem kobiet. W nim Mirra Andriejewa i Sofia Kenin nie zamierzały równie szybko pozwolić rywalkom na ucieczkę. 

Choć pierwszego gema straciły na sucho, to szybko wróciły do gry. Co prawda w szóstym gemie wymiana bekhendowa Świątek i Kenin dała Jastrzębiom break point, ale nie udało się go wykorzystać. Za to Polka i Francuzka same dały się przełamać na 3:4. Z jednym przełamaniem Rosjanka i Amerykanka urodzona w Moskwie doszły do 10. gema, w którym bardzo szybko udało się wyjść na 40:0. Dwie piłki meczowe udało się obronić, trzecia została wykorzystana, Orły zwyciężyły.

Wyrównany męski debel

Gonieni opóźnieniami zawodnicy błyskawicznie przeszli do męskiego debla, w którym zaczęło się bardzo dobrze dla Jastrzębi: przełamanie na starcie i wygrana w drugim gemie. Andriej Rublow i Daniił Miedwiediew wyciągnęli – serwami tego drugiego – swojego pierwszego gema i złapali kontakt, ale tylko na chwilę. 

Nie byli w stanie ani zagrozić parze Ruud/Hurkacz w ich gemie, a przy swoim podaniu musieli bronić break pointu. Na 4:2 zespół Jastrzębi potężnym serwisem wyprowadził Hubert Hurkacz. Coraz pewniejsza rosyjska para podniosła jednak poprzeczkę, wygrywając kolejnego gema i – przy serwisie Norwega – wychodząc na 40:0. Drugi break point wykorzystali, wyrównując na 4:4.

Gdy Miedwiediew i Rublow obronili swoje podanie, to Hubert Hurkacz musiał serwować na pozostanie w grze. Zwłaszcza Rublow sprawiał w tym gemie problemy i dopiero po równowadze udało się wyrównać na 5:5. Najbardziej widowiskowa wymiana 11. gema skończyła się niestety potężnym autem Hurkacza, ułatwiając Orłom objęcie prowadzenia 6:5. 

Przy nerwowej stracie Jastrzębi 0:30 ciężar punktowania wziął na siebie Norweg, który zapewnił tie-break. Dla widzów to była naprawdę popisowa dawka tenisa, w której obie pary wystawiały się na próbę w bardzo efektownym stylu. I choć widowisko było przednie, to punkty przypadały już prawie tylko Orłom, które zwyciężyły, niwelując stratę w całym piątkowym pojedynku do jednego gema.

Kenin uśpiła Garcię, wygrała na finiszu

Po wyjątkowym tempie debla singiel kobiet przyniósł znaczące spowolnienie. Niespodzianką mogły być szybko wywalczone break pointy przy serwisie Caroline Garcii, jednak Francuzka obroniła się pewnie. 

Sama nie była w stanie wykorzystać aż trzech break pointów w czwartym gemie i utrzymywał się wyrównany poziom. Dopiero po 10 gemach okazało się, że równowaga jest bardzo krucha. Garcia serwowała przy 30:30, gdy dwa doskonałe zagrania dały punkty i bezcenne przełamanie Sofii Kenin. Amerykanka poszła za ciosem i błyskawicznie zamknęła mecz – po sennym pojedynku jego finisz był wyjątkowo dobry! 

Hurkacz wydarł remis, ale nie na długo

Po wygranej Sofii Kenin to zespół Eagles miał przewagę punktową 22:21, dlatego trzeba było dodatkowo zacisnąć kciuki za Huberta Hurkacza w ostatnim meczu dnia, stającego naprzeciw Daniiła Miedwiediewa. Ten drugi rozpoczynał spotkanie i niespodziewanie nie zdołał zdobyć choćby punktu przeciwko gotowemu od pierwszych sekund Polakowi. Niestety, błyskawicznie udało się odrobić stratę przy podaniu wrocławianina.

W kolejnych dwóch gemach serwisowych żaden z zawodników zaskoczyć się nie dał, ale w czwartym Hurkacz niespodziewanie miał do obrony break point. Z opresji wyszedł, jak zwykle, potężnym serwisem. Na tym etapie pojedynek stracił nieco swoją historię – gemy serwisowe trafiały do podających, nieuchronnie przybliżając wszystkich do tie-breaka. 

Swoje przy stanie 5:5 zrobił Miedwiediew, wygrywając do zera, natomiast Polak miał ogromne problemy i przy wyniku 15:40 musiał się ratować. Zrobił to w swoim stylu – potężnie i z polotem. Moment później cała przewaga była już po jego stronie: w tie-breaku był agresywny i szybko osiągnął prowadzenie 3-0. Wydawało się, że wrocławianin ma Miedwiediewa na widelcu, ale sam oddał mini breaka, posyłając piłkę daleko w aut. Wkrótce to on był górą w pojedynku przy samej siatce. 

Zwyciężył pomimo trzech piłek meczowych rywala, a to oznaczało remis 28:28 w bitwie Orłów z Jastrzębiami. O wygranym dniu miał więc przesądzić super tie-break. Wyraźnie zmęczeni tenisiści wciąż testowali się nawzajem i obrona własnego podania była prawdziwym wyzwaniem. Hurkacz, zbyt często oglądany w defensywie, dotrzymywał kroku do stanu 2-2, ale później reprezentant Orłów wyraźnie uciekł. Mimo to jeszcze przy 3-7 Hurkacz zagrał na granicy ryzyka i nie popłaciło, wyrzucił piłkę za kort. Moment później popełnił ten sam błąd, oddając siedem piłek meczowych Miedwiediewowi. Po co siedem? Wykorzystał pierwszą okazję, zatem Jastrzębie lądują na dnie turniejowej tabeli, przegrawszy oba ligowe dni.