BBTS waleczny, AZS Olsztyn zwycięski, ale ze sporymi stratami

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
BBTS waleczny, AZS Olsztyn zwycięski, ale ze sporymi stratami
BBTS waleczny, AZS Olsztyn zwycięski, ale ze sporymi stratami
BBTS waleczny, AZS Olsztyn zwycięski, ale ze sporymi stratami
Indykpol AZS Olsztyn
Wynik 3:1 dla przyjezdnych z Olsztyna był do przewidzenia, przebieg znacznie mniej. Na plus zaskoczyło podjęcie walki przez BBTS w trzecim i czwartym secie, a na minus – kontuzje. Najgorzej wyglądała ta Tuanigi.

Biorąc pod uwagę gigantyczną różnicę w dorobku na przestrzeni całego sezonu, w ciemno można było typować wygraną Indykpol AZS-u Olsztyn w Bielsku-Białej. Otwarte pozostawało tylko pytanie, na ile trudne warunki postawią gospodarze, którzy w PlusLidze dotąd znaleźli sposób tylko na Czarnych Radom.

Pierwszy set sugerował szybkie rozstrzygnięcie, ponieważ po zbudowaniu przewagi na wczesnym etapie olsztynianie nie mieli problemu z utrzymaniem 4-5 punktów buforu, co ułatwiała im ograniczona siła ataku BBTS-u i mniejsza liczba popełnianych błędów. Efektem było 25:20 bez żadnej dramaturgii.

Drugi set wyglądał jeszcze bardziej jednostronnie, bo od samego początku do samego końca przewaga punktowa była bezpieczna i po stronie AZS-u. Tyle że w końcowej fazie tej partii doszło do groźnie wyglądającego upadku Joshui Tuanigi, który został odwieziony do szpitala z – najpewniej – zwichniętym łokciem. Zmiana rozgrywającego na Karola Jankiewicza nie zmieniła już obrazu seta. Przeciwnie, to gospodarze przestali w nim punktować, a nie osłabieni przyjezdni (25:17).

O ile jednak drugiego seta Akademicy dograli pewnie, to w trzecim zaczęły się kłopoty. Olsztyn jakby stanął i trudno powiedzieć, z czego bardziej to wynikało: zmian w składzie czy naprawdę niezłej gry i dużej determinacji BBTS-u, by tego meczu nie przegrać do zera. Miejscowi poczuli swoją szansę i zdołali wygrać 25:22, po bardzo wyrównanych wymianach.

Podobnie rozpoczął się czwarty set, w którym żadna z drużyn długo nie mogła wypracować więcej niż jednego oczka przewagi. W dodatku w zespole z Olsztyna doszło do kolejnych dwóch urazów – spotkania nie mogli dokończyć Mateusz Poręba i Moritz Karlitzek. BBTS starał się stawiać opór, ale w okolicach połowy seta coś pękło i przyjezdnym poszło już górki. Zbudowali 2-3 punkty przewagi, a gospodarze nie mieli sposobu na jej zniwelowanie. Zamiast tie-breaka był więc koniec meczu przy stanie 25:19 i 3:1 w setach.

Skończyło się więc podobnie jak zapowiadało: Olsztyn miał przewagę w każdym aspekcie, nawet jeśli daleko było do wyżyn siatkarskich umiejętności. Na bielszczan (i utrzymanie pozycji w górnej części tabeli PlusLigi) tyle w piątkowy wieczór wystarczyło. Statuetka MVP powędrowała do Taylora Averilla.