Bezlitośnie skuteczne Zagłębie przełamuje się w Poznaniu kosztem Lecha

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Bezlitośnie skuteczne Zagłębie przełamuje się w Poznaniu kosztem Lecha

Bezlitośnie skuteczne Zagłębie przełamuje się w Poznaniu kosztem Lecha
Bezlitośnie skuteczne Zagłębie przełamuje się w Poznaniu kosztem LechaProfimedia
Mistrzowie Polski spodziewali się prostszego meczu, a trener Fornalik spodziewał się takiej ich postawy. Niedocenieni przyjezdni wypunktowali Lecha w pierwszej połowie i szturm gospodarzy po przerwie zdał się na nic.

Niedzielny pojedynek mistrza Polski z kandydatami do spadku z Lubina nie zapowiadał się szczególnie – Lech Poznań wrócił przecież na podium, a Miedziowi pomimo zmiany trenera wciąż nie mogą ruszyć z miejsca. Ponieważ jednak Kolejorz jest pomiędzy kluczowymi meczami w Lidze Konferencji, trener John van den Brom chciał dać odpocząć niektórym zawodnikom. Na boisko nie wybiegli choćby Skóraś, Ishak czy Salamon.

Niezmiennie jednak to gospodarze pozostawali zdecydowanym faworytem, choć w pierwszych fragmentach meczu dominowali co najwyżej w posiadaniu i wymianie podań. Wykorzystanie przewagi było jednak trudne, zwłaszcza przy czyhających na kontrę Miedziowych i nieporadnej – bo trudno to lepiej nazwać – ofensywie Lecha.

Gdy po 22 minutach Marchwiński przewrócił się w polu karnym gości zamiast strzelać, Zagłębie ruszyło z kopyta. Bohar i Chodyna błyskawicznie doszli pod szesnastkę rywali. Nie widząc dobrej okazji wycofali piłkę do Dawida Kurminowskiego, a ten pewnym strzałem nie dał szans Bednarkowi, zaliczając debiutanckie trafienie w PKO Ekstraklasie. Nie byle gdzie, bo na stadionie klubu, w którym się wychował.

Minęło niewiele ponad 10 minut, a druga w meczu szybka kontra podniosła prowadzenie. Ponownie szarżował Bohar, który w nieco ponad pół godziny zaliczył dwie asysty. Tym razem odegrał piłkę Łakomemu, a ten efektownym lobem od poprzeczki wprawił w radość niedowierzający sektor gości. Moment później Filip Starzyński próbował zaskoczyć Bednarka, piłka jednak wylądowała na górnej siatce.

Mając piłkę bardzo rzadko Miedziowi zdołali wypracować dwa gole przewagi, zmuszając Kolejorza do wrzucenia w końcu wyższego biegu. Rzutem na taśmę udało się złapać kontakt, gdy Ba Lua pod linią boczną doskonale odegrał do Sousy, a ten wyłożył Arturowi Sobiechowi piłkę, którą wystarczyło delikatnie skierować do siatki. I choć bramka do szatni poprawiła nastroje, to w Poznaniu Zagłębie schodziło na przerwę z przewagą.

Nic więc dziwnego, że Skóraś i Salomon weszli natychmiast po wznowieniu gry, a z czasem dołączyli do nich kolejni zawodnicy pierwszego składu, z Ishakiem na czele. Tyle że pierwsza groźna sytuacja ponownie należała do Kurminowskiego z Zagłębia. Tym razem jednak w świetnej pozycji nieznacznie źle uderzył piłkę i poszła nad bramką. Moment później Artur Sobiech również mógł poprawić dorobek bramkowy po drugiej stronie boiska, jednak w gąszczu nóg piłkę poza bramkę wybili obrońcy.

Zawodnicy Kolejorza z czasem coraz mocniej spychali Zagłębie pod jego pole karne, sadząc strzał za strzałem, w większości jednak niecelnie. Trybuny eksplodowały radością dopiero w 87. minucie, gdy Mikael Ishak nie dał cienia szansy Dioudisowi. 2:2? Nie, sędzia Kuźma uznał, że Szwed pomagał sobie ręką przy przyjęciu piłki. W drugiej połowie Miedziowi nie oddali nawet jednego celnego strzału, podczas gdy Lech miał aż 15 akcji. I co z tego? Komplet punktów jedzie do Lubina, a poznaniacy mają o czym myśleć przed rewanżem z Bodo w Lidze Konferencji.

Statystyki meczu Lech-Zagłębie
Statystyki meczu Lech-ZagłębieOpta by Stats Perform