Czysta perfekcja. Iga Świątek w finale turnieju w Madrycie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Czysta perfekcja. Iga Świątek w finale turnieju w Madrycie

Czysta perfekcja. Iga Świątek w finale turnieju w Madrycie
Czysta perfekcja. Iga Świątek w finale turnieju w MadrycieAFP
Gra Igi Świątek na najwyższym poziomie na kortach ziemnych to istna poezja. Polka stanęła dzisiaj na przeciwko naprawdę mocnej i dobrze dysponowanej przeciwniczki, a sprawiła, że spotkanie wyglądało na łatwo wygrane. W półfinale turnieju WTA rangi 1000 Świątek wygrała z Madison Keys 6:1, 6:3 i awansowała do finału.

Po raz kolejny Świątek zaczęła spotkanie jak burza, a w zasadzie wykorzystała dużo błędów ze strony Keys. Wyglądało jakby Amerykanka spóźniła się kilkanaście minut na mecz, ponieważ zupełnie przespała ten czas. Po trzech pierwszych gemach było 3:0 dla Polki, a 20. w rankingu Keys ugrała jedynie trzy piłki. Regularnie posyłała piłki w aut lub siatkę. 

Wtedy jednak doszło do przełomu w jej grze, ponieważ nagle weszła na świetny poziom i zaskakiwała Polkę soczystymi uderzeniami. Gdy tylko miała okazję do uderzenia czystego forhendu, nie zastanawiała się dwa razy, ponieważ w tym aspekcie gry jest jedną z najlepszych na świecie. Świątek się o tym przekonała, ponieważ w czwartym i piątym gemie Amerykanka popisała się kilkoma takimi uderzeniami w dłuższych wymianach. 

Najpierw doprowadziła do stanu 3:1, a potem przy serwisie Polki miała dwa break pointy przy stanie 15-40 i była na fali po wygraniu naprawdę trudnych wymian w ładnym stylu. Wtedy Świątek pokazała jednak, że jest nie tylko w najwyższej formie fizycznej, ale także mentalnej. W świetnym stylu nie dała szans rywalce na eksponowanie jej atutów, sama ograniczyła się do najpewniejszych zagrań i wyszła na prowadzenie 4:1, które odebrało chęci Amerykance. 

Dwa kolejne gemy zostały dość pewnie wygrane przez raszyniankę, mimo że w drugiej części seta jej przeciwniczka naprawdę pokazywała dobry tenis i wynik może być w tym względzie mylący. Na Świątek nie ma jednak mocnych i nawet tak grającą przeciwniczkę poczęstowała "bagietką".

Drugi set różnił się od pierwszego o tyle, że Keys była w grze od samego początku i nie miała dłuższego momentu przestoju. Jej poziom gry nie pozwolił jej jednak dzisiaj przeciwko Polce na nic więcej, niż wygranie łącznie czterech gemów. 

Liderka rankingu przełamała ją już w trzecim gemie i tym samym zbudowała sobie przewagę, która miała zapewnić jej wygranie drugiej partii i awans do finału. Tak się właśnie stało, mimo że w czwartym gemie Keys miała jedną piłkę na przełamanie. Końcówka była już popisem Świątek, która w ostatnim gemie przełamała Amerykankę do zera. 

Tym samym po zaledwie godzinie i 11 minutach Polka awansowała do finału, w którym zmierzy się z Aryną Sabalenką (2. WTA) lub Jeleną Rybakiną (4. WTA). Pojedynek Białorusinki z Kazaszką odbędzie się dzisiaj w późnych godzinach wieczornych, a finał w sobotni wieczór.