Derby Turynu ponownie dla Juve, Szczęsny mógł się napocić

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Derby Turynu ponownie dla Juve, Szczęsny mógł się napocić
Derby Turynu ponownie dla Juve, Szczęsny mógł się napocić
Derby Turynu ponownie dla Juve, Szczęsny mógł się napocićAFP
Sześć bramek, świetna dynamika, efektowne gole i wielki powrót Juventusu, który dwukrotnie przegrywał, by wygrać 4:2. Karol Linetty był bliski pokonania Wojciecha Szczęsnego i byłaby to jedna z najpiękniejszych bramek kolejki.

Odkąd Juventus wprowadził się na nowy, mniejszy stadion, nigdy nie przegrał na nim z Torino. Ponieważ jednak w ostatnich dwóch meczach Stara Dama albo remisowała, albo wygrywała tylko jedną bramką, fani Il Toro mieli większy niż zwykle apetyt na zwycięstwo.

I szybko mogli zacząć go zaspokajać we wtorkowy wieczór, ponieważ mecz zaczął się niemal idealnie dla Toirno. Nie minęła nawet druga minuta, a przyjezdni już prowadzili. Po rzucie rożnym piłka jak z nieba spadła na Yanna Karamoha, a ten instynktownie nie dał żadnych szans Wojciechowi Szczęsnemu.

Prowadzenie utrzymało się jednak mniej niż kwadrans, bowiem Stara Dama szybko się rozruszała. W 16. minucie Kostić krosowym podaniem znalazł Juana Cuadrado, a ten posłał piłkę obok Vanji Milinković-Savicia. Po szybkiej i efektownej wymianie ciosów gra przeniosła się na dłuższą chwilę do środka i zapowiadało się, że zespoły zejdą na przerwę przy remisie. Wynik zmieniał się jednak dalej.

W 43. minucie Sanabria puścił kąśliwe uderzenie przy bliższym słupku bramki Juve i Wojciech Szczęsny nie zdołał zatrzymać piłki po raz drugi. Torino ponownie prowadziło i wyglądało na to, że utrzyma ten stan do przerwy. Ostatni rzut rożny Bianconerich skończył się jednak efektownym strzałem Danilo w słupek. Po słupku piłka poszybowała w kierunku rękawic Vanji, jednak nie równo z linią – przekroczyła ją i było 2:2.

Druga połowa nie rozczarowała kibiców pod względem atrakcyjności. Strzelały obie drużyny, przy czym Torino nie zdołało już oszukać Wojciecha Szczęsnego. Bliski był tego w 67. minucie Karol Linetty, którego huknięcie z krawędzi pola karnego obiło poprzeczkę. Szczęsny miał szczęście, gdyby piłka poszła nieco niżej miałby trzy wpuszczone bramki przy jednej udanej (i budzącej uznanie) interwencji. Wcześniej podobnie efektowne i niecelne uderzenie oddał Vlahović na drugą bramkę.

Kolejną eksplozję radości na trybunach spowodował jednak nie gol, lecz wejście na boisko Paula Pogby, który długo nie mógł doczekać się powrotu do gry w Juve. Uskrzydleni gospodarze zaliczyli bardzo dobrą końcówkę. W 71. minucie na prowadzenie wyprowadził ich były gracz Torino, Bremer. Z kolei 10 minut później wynik meczu ustalił Adrien Rabiot, który czujnie przeciął wrzutkę i podgrzał euforyczną już atmosferę na widowni.

Statystyki meczu Juventus-Torino
Statystyki meczu Juventus-TorinoOpta by Stats Perform