Pierwszy set rozpoczął się idealnie dla Hurkacza, który po swoich dobrych serwisach i błędach rywala wyszedł na prowadzenie 3:0. Nie mógł jednak długo się cieszyć, bo Shapovalov szybko wyrównał na 3:3. Obaj zawodnicy grali bardzo nerwowo, Kanadyjczyk popełniał wiele podwójnych błędów, a Polak nie był w stanie kończyć akcji.
Wrocławianin miał problemy, gdy doprowadził do stanu 4:5. Jego rywal serwował wówczas na wygranie seta, lecz zupełnie się pogubił i przedłużył szanse Polaka w tej części gry. Doszło do tie-breaku, w którym więcej zimnej krwi zachował Hurkacz, który w efektowny sposób zakończył seta uderzeniem wzdłuż linii.
O chaotyczności tego spotkania niech świadczy fakt, że druga partia zaczęła się od prowadzenia Shapovalova 2:0, by już po chwili było 3:2 dla Hurkacza. Przy stanie 3:3 mieliśmy sytuację, w której w drugim secie doszło do aż czterech przełamań, co jest przecież rzadkim widokiem w meczu dwóch dobrze serwujących zawodników. Zaskakująco obaj dostarczali wielu dłuższych wymian i ładnych akcji przy siatce.
Dalsza część drugiego seta toczyła się już jednak tylko pod dyktando Polaka. Po raz kolejny przełamał on Kanadyjczyka, wygrał dwa swoje gemy serwisowe i zakończył losy drugiej partii. Ostatniego gema wygrał dzięki czterem z rzędu asom serwisowym.
Hurkaczowi sytuacja zupełnie posypała się w trzecim secie. Wynik 6:1 dla Shapovalova wcale nie mówi wszystkiego o tej partii, ponieważ trwała ona zaledwie 10 minut krócej niż poprzedni wyrównany set. Wrocławianin długo walczył w trzecim gemie, by wrócić do gry, ale gdy mu się to nie udało, będący na fali Kanadyjczyk dość sprawnie dobrnął do zakończenia partii.
Niemoc Hurkacza trwała też niestety na początku czwartego seta, w którym szybko dał się przełamać i doprowadził do stanu 1:3. Później trzymał się na dystansie dwóch gemów do Kanadyjczyka, ale nie był w stanie zagrozić rywalowi przy jego gemach serwisowych. Przy wyniku 3:5 i własnym serwisie obronił jedną piłkę setową, ale później Shapovalov wykonał wyrok i doprowadził do piątego seta.
Ten rozpoczął się niestandardowo jak na dzisiejszą dyspozycję obu zawodników, bo trzymali się oni swoich serwisów i na początku obyło się bez przełamań. Kluczowy okazał się gem szósty, gdy przy serwisie Kanadyjczyka Hurkacz wykorzystał drugiego break-pointa i wyszedł na prowadzenie 4:2. Po chwili szybko podwyższył na 5:2 przy swoim serwisie i był o krok od wygrania kolejnej pięciosetówki.
Mimo że Polak serwował przy stanie 5:3, postanowił dostarczyć wszystkim kibicom i samemu sobie mnóstwo dramaturgii. Dziewiątego gema zaczął bowiem od wychodzenia ze stanu 0:40. Misja mu się udała, po drodze do piłki meczowej obronił cztery break-pointy, by wykorzystać pierwszego meczbola. Pojedynek trwał trzy godziny i czterdzieści minut.
Tym samym najlepszy polski tenisista awansował do najlepszej szesnastki turnieju i na kolejnym etapie zmierzy się ze zwycięzcą z pary Sebastian Korda - Daniił Miedwiediew.