HSV zaczyna wiosnę od ogrania Schalke w Gelsenkirchen, grali Kamiński i Poręba

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
HSV zaczyna wiosnę od ogrania Schalke w Gelsenkirchen, grali Kamiński i Poręba
Tim Walter jest dumny ze swojej drużyny.
Tim Walter jest dumny ze swojej drużyny.AFP
Hamburczycy przyjechali podbić Veltins Arenę i udało im się to w niewiele ponad pół godziny. Później wystarczyło kontrolować grę, ponieważ bezradni Górnicy osuwają się coraz głębiej w ligowy niebyt i spadek do 3. Ligi. Niestety, wśród nich także Marcin Kamiński.

Hamburger SV świetnie rozpoczął nowy rok w starciu gigantów 2. Bundesligi. HSV zasłużenie wygrało 2:0 z Schalke 04 w sobotni wieczór, aby rozpocząć drugą połowę sezonu i ustawić się w dobrej pozycji wyjściowej do wyścigu o awans w nadchodzących miesiącach. Zajmujący trzecie miejsce w tabeli Hamburg traci zaledwie dwa punkty do nowych liderów z niepokonanego wciąż FC St. Pauli.

Potwierdzenie dla Tima Waltera

Dla trenera HSV, Tima Waltera, zwycięstwo przed 61 992 widzami (mecz wyprzedany) było szczególnie ważne. Po pierwszej połowie sezonu był chwiejny, wielokrotnie musiał wysłuchiwać plotek o zwolnieniu z powodu zmiennych wyników swojej drużyny, która pozostaje bardzo mocna jak na standardy drugiej ligi. Teraz ma nieco więcej spokoju, w czym pomogła mu piątkowa wpadka zajmującego drugie miejsce Holstein Kiel (1:2 z Eintrachtem Braunschweig).

Po gorącej fazie otwarcia HSV zdominowało grę, ale nie było w stanie przejść zasieków Schalke i wjechać w głąb. Gol otwierający wynik padł już po pierwszej okazji: Ignace van der Brempt mógł dośrodkować z prawej strony, a w środku Immanuel Pherai był tak wolny, jak tylko gracz powinien być w polu karnym przeciwnika. Z łatwością główkował więc obok bramkarza Ralfa Fährmanna.

Schalke musiało się otrząsnąć i przejąć inicjatywę. Thomas Ouwejan obił poprzeczkę wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego z 25 metrów w 33. minucie, co powtórzył zresztą na kwadrans przed końcem meczu. Ale zamiast kontynuować napór, Schalke niemal natychmiast dostało drugi strzał - Laszlo Benes w 35. minucie strzelił swoją dziewiątą bramkę w sezonie lewą nogą, a nowy dyrektor sportowy Schalke Marc Wilmots był zirytowany. 

Mało tego, Benes mógł nawet podwyższyć prowadzenie HSV, ale Tobias Mohr wyczyścił jego strzał głową na linii bramkowej po zmianie stron. Żadna z drużyn nie zmieniła już jednak wyniku, ku rosnącej frustracji widzów w Gelsenkirchen. Górnicy z Gelsenkirchen mają sporo do przeanalizowania. Mają zaledwie trzy punkty przewagi nad Brunszwikiem, który zajmuje 16. miejsce - pierwsze w strefie spadkowej.

Kamiński zbiera krytykę, Poręba tylko w protokole

W mediach społecznościowych bardzo surowe oceny zbiera Marcin Kamiński, który w 22. minucie najpierw doskonale przejął niebezpieczną piłkę, by później zostawić środek niepilnowany, a właśnie tamtędy bez żadnej obstawy wszedł strzelec gola Manuel Pherai. Niecały kwadrans później Laszlo Benes również był przy Kamińskim, gdy bez problemu strzelił drugiego gola. Co gorsza, Polak zarobił również żółtą kartkę. A ponieważ to jego piąte żółtko w sezonie, zabraknie go w składzie na wyjazdowy mecz z Kaiserslautern.

Po drugiej stronie boiska wejścia doczekał się Łukasz Poręba. Zawodnik HSV otworzył rok 2024 wyjątkowo dyskretnie, wbiegając dopiero w 88. minucie i pozostając bez najmniejszego wpływu na losy meczu. Odkąd w październiku zaczął wchodzić do gry, tak niewielkiego udziału w spotkaniu jeszcze nie zanotował.