Po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu bukmacherzy i znaczna część ekspertów wskazywała, że to Aston Villa przystąpi do środowego meczu FA Cup z pozycji faworyta. Nieznacznego, a jednak. Nie tylko byli gospodarzami na Villa Park, ale też rozgrywają lepszy sezon, nawet jeśli ostatnio z falującymi wynikami.
Sprawdź przebieg środowego meczu 1/16 finału Pucharu Anglii
Szybko okazało się jednak, że drużyna Matty’ego Casha wyraźnie odstaje od przyjezdnych. Piłkarze ze środkowej Anglii co prawda dochodzili do sytuacji, ale jakościowo prezentowali się wyraźnie gorzej: The Blues nie tylko częściej mieli piłkę, ale też znacznie lepiej wiedzieli, co mają z nią zrobić.
Pierwszy dowód, bolesny dla The Villans, przyszedł już po 10 minutach gry, gdy Jackson wszedł lewą stroną, Madueke przytomnie wycofał do niekrytego Conora Gallaghera, a ten huknął poza zasięgiem Emiliano Martineza. Zaledwie 10 minut później Chelsea prowadziła już 2:0, tym razem Nicolas Jackson doskonale wyskoczył do wysokiej piłki wysłanej z prawego skrzydła przez Malo Gusto.
Wbrew oczekiwaniom miejscowych, podopieczni Unaia Emery’ego nie byli w stanie zmienić sytuacji przed przerwą, tylko chwilami odzyskując inicjatywę i bez sposobu na pokonanie Dorde Petrovicia.
Powrót na boisko nie oznaczał niestety nowego startu dla miejscowych, którzy ponownie szybko dali sobie narzucić warunki przez The Blues. Zaledwie po sześciu minutach do środka z piłką schodził Enzo Fernandez, wyraźnie szukając miejsca na strzał. Zatrzymał go Tielemans, ale nieprzepisowo. Argentyńczyk w 54. minucie ustawił sobie piłkę za polem karnym i upokorzył reprezentacyjnego kolegę strzałem prawie w samo okienko.
Mając komfortowy wynik 3:0 i pełną kontrolę nad przebiegiem gry, niebiescy zwolnili nieco tempo gry, pozwalając na nieco więcej gospodarzom. Po wejściu w ostatni kwadrans taka gra wydawała się coraz bardziej ryzykowna. Chwilami nawet ośmiu lub dziewięciu zawodników obstawiało pole karne gości, a jeden rykoszet wystarczyłby Villi do gola.
Pech jednak chciał, że absolutnie nic w drugiej połowie nie chciało polecieć w stronę bramki Petrovicia. Serb najwięcej wziął na siebie, gdy zapracował na żółtą kartkę za zwlekanie ze wznowieniem gry. Jego szczęście zdążyło się niespodziewanie skończyć w doliczonym czasie, gdy wielu kibiców już opuszczało stadion.
Czystego konta przyjezdnych pozbawił kąśliwym strzałem Jacob Ramsey – piłka minęła gąszcz nóg w polu karnym, od słupka wróciła na moment w pole, by następnie z rotacją wtoczyć się jednak do bramki. 3:1 dla Chelsea? Blisko gola kontaktowego był jeszcze zablokowany Matty Cash, ale niestety dla miejscowych wynik już się nie zmienił. To londyńczycy zagrają z Leeds United w 1/8 finału.