Kibice zasiadający na stadionie w Gliwicach od początku spotkania podziwiali dynamiczne widowisko i ofensywne oblicza obu drużyn. Już kilka minut po pierwszym gwizdku w dogodnej sytuacji znalazł się Kamil Grosicki, który wykorzystując swoje predyspozycje, wyprzedził obrońcę i pobiegł w kierunku bramki. Tam próbował oddać piłkę lepiej ustawionemu koledze, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońcę.

W jednej z następnych akcji po drugiej stronie boiska sprytnym płaskim strzałem popisał się Milosz Kozak, ale Valentin Cojocaru zachował czujność i końcami palców wybił futbolówkę.

W kolejnej fazie spotkania znaczną przewagę zyskała Pogoń, jednak piłkarzom Jensa Gustafssona wciąż brakowało precyzji. Najbliżej zdobycia bramki w 24. minucie był Vahan Bichakhchyan, który oddał efektowne uderzenie z rotacją, ale trafił jedynie słupek, a szansę na dobitkę zmarnował Efthymios Koulouris.

W końcu starania Portowców przyniosły efekt. Chwilę przed upływem 30. minuty gry piłkę po błędnym wyprowadzeniu graczy Ruchu przejął Grosicki, a następnie wyłożył ją Fredrikowi Ulvestadowi, który precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Jakuba Bieleckiego.

W 43. minucie obie drużyny musiały zejść do szatni ze względu na zbyt duże zadymienie na stadionie i w konsekwencji słabą widoczność. Wszystko z powodu rac odpalonych przez kibiców, którzy żegnali się ze stadionem Piasta. Następny mecz domowy Niebiescy rozegrają bowiem już na Stadionie Śląskim.

Kontrola Pogoni, prezenty od gospodarzy

Goście utrzymywali swoją dominację również od początku drugiej odsłony spotkania. W 56. minucie ręką w polu karnym po podaniu Linusa Wahlqvista zagrał Juliusz Letniowski. Sędzia Bartosz Frankowski podyktował jedenastkę, którą na gola efektownym uderzeniem zamienił Grosicki.

Reprezentant Polski jak zwykle był niezwykle aktywny na lewym skrzydle. Już kilka minut później po jego dośrodkowaniu bliski zdobycia gola był Koulouris, ale podanie przeciął Maciej Sadlok, kierując piłkę do własnej bramki.

Podopieczni Jarosława Skrobacza do samego końca szukali swoich szans, ale tego dnia brakowało im dokładności przy wykończeniu. Na przeszkodzie stawał również grecki bramkarz, który w końcówce obronił m.in. groźne strzały Daniela Szczepana.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem nieporozumienie między obrońcą a golkiperem Ruchu mógł wykorzystać Paweł Stolarski, ale Bielecki zdołał obronić jego mocny strzał w środek bramki. Ostatecznie Pogoń wygrała 3:0, ponownie zachowując czyste konto.