Lech uratował remis w Radomiu, czerwona kartka dla Van den Broma

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Lech uratował remis w Radomiu, czerwona kartka dla Van den Broma
Lech uratował remis w Radomiu, czerwona kartka dla Van den Broma
Lech uratował remis w Radomiu, czerwona kartka dla Van den BromaProfimedia
Trener Kolejorza nie wytrzymał po ostatnim gwizdku i wyleciał z boiska. Może się liczyć z poważniejszą karą dyscyplinarną. W Radomiu czują niedosyt, bo wygrana była na wyciągnięcie ręki. Ale remis z mistrzem też jest niczego sobie...

Lech Poznań już na pewno nie obroni mistrzostwa Polski, ale po godnym pożegnaniu z europejskimi pucharami przyjechał do Radomia po komplet punktów. John van den Brom zapowiadał przecież, że trzeba utrzymać pozycję na podium, by w sezonie 2023/24 również walczyć w Europie.

Na Mazowszu Kolejorz nie zdążył jednak narzucić swoich warunków. Było blisko już po 35 sekundach, gdy rykoszet obrońcy gospodarzy posłał piłkę w poprzeczkę. Choć niemal od samego początku Lech dominował w środku pola, to już od 9. minuty musiał gonić wynik. Zieloni wyszli na prowadzenie po sprytnie wykonanym rzucie wolnym. Roberto Alves wycofał pikę, a tę – po rozproszeniu muru – przy bliższym słupku zmieścił Rocha.

I choć posiadanie piłki chwilami było przytłaczająco na korzyść Lecha Poznań, to radomianie byli na taką grę świetnie przygotowani. Przyjezdni nie umieli przekuć gry piłką w konkretne okazje strzeleckie. Ani po stałych fragmentach, ani z akcji poznaniacy nie zdołali do przerwy nic zrobić. Zanosiło się, że Constantin Galca zaliczy wymarzony debiut w roli trenera Radomiaka.

Kto pamiętał mecz Legia-Lech, pewnie spodziewał się mocnego powrotu Lecha również w tym starciu. Tyle że do Radomia Kolejorz przyjechał w okrojonym składzie, bez Mikaela Ishaka czy Filipa Marchwińskiego. W obliczu ich braku strzelanie musieli wziąć na siebie koledzy, m.in. Michał Skóraś, który raz po raz próbował zaskoczyć Kobylaka z dystansu. Ciągnąć grę na bramkę próbował również niestrudzenie Velde, ale i jego wysiłki nie dawały efektu.

Więcej niż kwadrans przed końcem meczu na ławce rezerwowych Lecha zostało już tylko dwóch zawodników. Pereira, Kwekweskiri, Amaral i Ba Loua już grali, a mimo to dłuższą chwilę różnicy w grze nie było widać. Dopiero w 84. minucie przyszło przesilenie, gdy przyjezdni złamali Radomiaka. Ba Loua – nieco szczęśliwie – oddał piłkę Sobiechowi, a ten wcisnął ją w bramce z bardzo ostrego kąta.

I gdy wydawało się, że to Lech zdoła rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, Zieloni obudzili się na nowo i ruszyli naprzód już w 93. minucie. Najpierw strzelał Cayarga, zaraz po nim Sarmiento i kibice łapali się tylko za głowy, że piłka po każdym z uderzeń mijała słupek przyjezdnych. Jak ocenić występ Lecha w Radomiu? Za podsumowanie niech posłuży czerwona kartka, jaką zobaczył John van der Brom po ostatnim gwizdku. Wściekły trener rzucił się w stronę arbitra technicznego, jakby chciał go uderzyć.

Po ostatnim meczu 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy sytuacja nie wygląda dobrze dla Lecha Poznań. Tylko wygrana dałaby Pyrom utrzymanie trzeciego miejsca, które teraz Kolejorz stracił na rzecz Pogoni Szczecin. Dla Radomiaka punkt przy wyjątkowo ciasnej tabeli to nie w kij dmuchał. Ważniejszy jest chyba aspekt mentalny: w debiucie nowego trenera udało się zatrzymać mistrzów Polski.

Statystyki meczu Radomiak-Lech
Statystyki meczu Radomiak-LechOpta by Stats Perform