Śląsk chce napisać drugą część hitu – uda się #KompletNaŚląsk 2?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Śląsk chce napisać drugą część hitu – uda się #KompletNaŚląsk 2?

Śląsk chce napisać drugą część hitu – uda się #KompletNaŚląsk 2?
Śląsk chce napisać drugą część hitu – uda się #KompletNaŚląsk 2?Adriana Ficek, SlaskWroclaw.pl
Kibice Śląska wyprzedzili już tych z Poznania i są drugą najliczniejszą publicznością w kraju. Mają szansę zdominować całe rozgrywki, ale do tego potrzeba kolejnego kompletu widowni. Akcja zapełniania Tarczyński Areny na mecz przeciwko Rakowowi ruszyła z kopyta.

Mecz Śląska Wrocław z Legią Warszawa przeszedł do historii nie tylko dzięki wynikowi, był też pierwszym wyprzedanym do ostatniego miejsca pojedynkiem ligowym od 2011 roku. A ponieważ WKS na boisku nie zwalnia tempa i od sierpnia pozostaje niepokonany, podobnie jest na trybunach. 

Ogromna liczba 39 583 widzów na spotkaniu z Legią pomogła wyprzedzić Lecha Poznań pod względem łącznej i średniej widowni – obecnie wrocławian ogląda co mecz 22 370 osób, o prawie tysiąc więcej niż pojawia się przy Bułgarskiej (21 611).

Klubowy dział marketingu rozpoczął drugą część akcji #KompletNaŚląsk, tym razem celując w pełne trybuny podczas pojedynku Śląsk-Raków, zaplanowanego na 3 grudnia. Start kampanii ogłoszono dziś i efekty zaczęły się pojawiać bardzo szybko. O 13:00 liczba zajętych miejsc wynosiła 3 tysiące, a już o 16:30 przekroczyła 5 tysięcy.

Biorąc pod uwagę, że wrocławianie w lidze tylko trzykrotnie zapełnili przepastne trybuny nowej areny, cel wydaje się bardzo ambitny. Zakładając jednak podtrzymanie walki o czołowe lokaty i dalsze zabiegi wizerunkowe, widownia we Wrocławiu może rosnąć dalej. Nawet podczas meczu z ostatnim w tabeli ŁKS-em na trybunach było 22 081 osób

Aktualnie ponad Śląskiem w skali kraju jest już tylko Legia Warszawa (średnio 24 664), która właśnie ogłosiła wyprzedanie kolejnego meczu, przeciwko Lechowi Poznań. By sprawdziło się hasło "cała Polska w cieniu Śląska", WKS musi przekroczyć 25 tysięcy widzów na mecz. Przed sezonem byłoby to nie do uwierzenia, ale teraz wydaje się, że wrocławianie sami sobie ustalają sufit.