San Antonio Spurs pokonali osłabionych liderów NBA, 10 punktów Sochana

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

San Antonio Spurs pokonali osłabionych liderów NBA, 10 punktów Sochana

Jeremy Sochan rzucił dziesięć punktów przeciwko Milwaukee Bucks
Jeremy Sochan rzucił dziesięć punktów przeciwko Milwaukee BucksProfimedia
Sezon NBA się nie zatrzymuje, a Jeremy Sochan zagrał już swoje dwunaste spotkanie w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Tym razem jego San Antonio Spurs pokonali Milwaukee Bucks 111:93.

Gdy kibic w ostatnich latach słyszy nazwę Milwaukee Bucks, ma przed oczami Giannisa Antetokounmpo. Grek jest dwukrotnym MVP ligi i mistrzem z 2021 roku, po tym jak w finałowym meczu numer sześć rzucił 50 punktów. Bez wątpienia jest jednym z absolutnie najlepszych koszykarzy na świecie w ofensywie i defensywie. Na rywalizację z "Greak Freakiem" liczył też sam Jeremy.

"W piątek gramy z Milwaukee Bucks. To bardzo mocny zespół, ale chcemy wygrać. Myślę, że mamy szansę. Mają Giannisa, który gra na czwórce, tak jak ja, więc pewnie będziemy bronić przeciwko sobie. Myślę, że jestem gotowy, chociaż wiem, że nie będzie łatwo. Będzie zdobywał punkty, bo jest najlepszym zawodnikiem w NBA. Fizycznie jest najlepszy, niesamowicie atletyczny i wysoki. Bardzo chce robić wszystko na boisku, rzucać, zbierać, podawać. Trudno się gra przeciwko komuś, kto potrafi tak dużo. Ja będę się starał i będę agresywny" - mówił reprezentant Polski.

Niestety zapowiadana rywalizacja się nie sprawdziła, ponieważ już kilka godzin przed spotkaniem okazało się, że Grek nie zagra z powodu urazu. Prestiż meczu stracił jeszcze więcej, gdy okazało się, że niezdolny do gry w Teksasie będzie także Jrue Holiday, czyli druga postać początku sezonu w drużynie Bucks. Wszystko przez to, że nominalny drugi najlepszy zawodnik drużyny z Milwaukee Khris Middleton leczy dłuższą kontuzję i jest poza grą od końcówki poprzedniego sezonu.

Spurs mieli więc znacznie ułatwione zadanie. Największymi postaciami w pierwszej piątce gości byli dzisiaj Brook Lopez i Bobby Portis, więc lider NBA, który przed dzisiejszym meczem zanotował tylko jedną porażkę, w żadnym stopniu nie przypominał tego siejącego postrach zespołu. 

Sochan zaprezentował się publiczności w nowym kolorze fryzury. W debiucie w różowych włosach spędził na parkiecie prawie 30 minut, rzucił 10 punktów, zebrał siedem zbiórek, rozdał dwie asysty i miał jeden blok. Największe wrażenie Polak wywarł swoimi efektownymi wsadami po podaniach partnerów, do tego typu zagrań zdążył już przyzwyczaić kibiców na samym początku swojej kariery w NBA.

Niezmiennie liderami zespołu Polaka byli Keldon Johnson i Devin Vassell, którzy rzucili kolejno 29 i 22 punkty. Bardzo dobry mecz zwieńczony double-double rozegrał też środkowy Jakob Poeltl. 

Tym samym Spurs odnieśli dość niespodziewane zwycięstwo po serii sześciu porażek. Od początku rozgrywek było jednak wiadomo, że skład drużyny Gregga Popovicha nie robi wielkiego wrażenia i organizacja z San Antonio będzie jedną z najgorszych w lidze. Kolejna porażka jest spodziewana już w kolejnym meczu, ponieważ Spurs pojadą na parkiet obecnych mistrzów NBA, by zmierzyć się z Golden State Warriors