French Open: w pierwszym tygodniu turnieju wojna i polityka przyćmiły sport

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
French Open: w pierwszym tygodniu turnieju wojna i polityka przyćmiły sport
Marta Kostiuk nie podała ręki Arynie Sabalence
Marta Kostiuk nie podała ręki Arynie Sabalence
PAP
Nie rywalizacja Igi Świątek z Aryną Sabalenką o pierwsze miejsce w rankingu tenisistek i nie walka o schedę po kontuzjowanym Rafaelu Nadalu najbardziej skupiały uwagę mediów w pierwszym tygodniu rywalizacji we French Open. Najmocniej przebijały się kwestie związane z wojną w Ukrainie.

Nikt nie poszedł śladami Wimbledonu z 2022 roku

Od początku napaść militarna Rosji na Ukrainę miała duży wpływ na tenisowy świat. W przeciwieństwie do wielu innych dyscyplin, władze tego sportu nie zdecydowały się na wykluczenie z rywalizacji Rosjan i Białorusinów. Pozbawiono ich jedynie narodowych atrybutów jak flaga i hymn.

Wyjątkiem byli organizatorzy Wimbledonu, którzy rok temu nie zezwolili na start zawodnikom z państw-agresorów. Tenisowa centrala uznała to za dyskryminację i za udział w londyńskim turnieju nie przyznano rankingowych punktów.

Pozbawienie Wimbledonu punktów nastąpiło tuż przed rozpoczęciem French Open 2022. W efekcie w pierwszych dniach paryskiej imprezy zawodnicy byli pytani o odczucia związane z tą kwestią. Ostatecznie szybko jednak uwaga mediów skupiła się kwestiach czysto sportowych.

Kostjuk nie podała ręki Sabalence

Choć przez ostatni rok nic znacząco nie zmieniło się ani na ukraińskim froncie, ani w zasadach uczestnictwa rosyjskich i białoruskich tenisistów, to wojna na paryskie korty rzuciła teraz jeszcze większy cień.

Temperatura podniosła się już pierwszego dnia zmagań, bo Sabalence w 1. rundzie przyszło grać z Ukrainką Martą Kostiuk. Białorusinka wygrała gładko, a po meczu Kostiuk nie podała jej ręki. Pożegnała się jedynie z sędzią i opuściła kort przy gwizdach kibiców, którym nie podobało się jej zachowanie.

"Nie spodziewałam się takiej reakcji kibiców i uważam, że powinni wstydzić się za siebie" – przyznała Kostiuk, która liczy na inną atmosferę w trakcie Wimbledonu. "W Londynie z przejawami wsparcia dosłownie spotykałam się na ulicy" – podkreśliła.

W Paryżu Kostiuk może liczyć na wsparcie ze strony niektórych zawodniczek. Z przypinką w ukraińskich barwach na czapeczce od ponad roku konsekwentnie gra Iga Świątek. Natomiast w ukraińskiej kolorystyce w meczu 1. rundy z Rosjanką Weroniką Kudermietową wystąpiła Słowaczka Anna Karolina Schmiedlova, która założyła żółtą koszulkę i błękitną spódniczkę.

Sabalenka na konferencji prasowej powiedziała, że rozumie zachowanie Kostiuk w kwestii niepodania ręki i powiedziała nawet, że Ukrainka nie zasłużyła, aby w takiej atmosferze schodzić z kortu. Znacznie mniej sensu miała jej wypowiedź odnośnie wspierania wojny przez rosyjskich i białoruskich sportowców.

"Nikt na tym świecie, rosyjscy sportowcy, białoruscy sportowcy, nie popiera wojny. Nikt. Jak moglibyśmy popierać wojnę?" – powiedziała, choć sportowców rosyjskich publicznie manifestujących poparcie dla napaści na Ukrainę nie brakowało, jak choćby gimnastyk Iwan Kuliak.

Sabalenka nie chciała odpowiadać na pytania o wojnę podczas konferencji

Naprawdę gorąco zrobiło się w środę, po awansie Sabalenki do 3. rundy. Wówczas Białorusinkę na konferencji przycisnęła ukraińska dziennikarka Daria Meszczeriakowa, pisząca dla portalu sportowego ua.tribuna.com.

"W 2020 roku, gdy Łukaszenka (prezydent Białorusi – PAP) torturował i bił na ulicach protestujących, podpisałaś list wpierający go. Później uczestniczyłaś w przyjęciu noworocznym i widziałaś się z nim. Jak to możliwe, że tenisistka, która wkrótce może zostać liderką światowego rankingu, wspiera dyktatora?" – zapytała dziennikarka.

Sabalenka podziękowała za pytanie, ale odmówiła komentarza.

"Moje drugie pytanie dotyczy tego, że mówisz, że nikt nie popiera wojny, ale czy możesz powiedzieć: Ja, Aryna Sabalenka, potępiam to, że Białoruś atakuje Ukrainę rakietami i chcę, żeby to się skończyło?" - nie dawała za wygraną Ukrainka.

Sabalenka ponownie odmówiła komentarza, a moderator konferencji poprosił o pytanie inną osobę. Efektem tych wydarzeń była rezygnacja Białorusinki z otwartej konferencji po awansie do 1/8 finału.

"Od miesięcy odpowiadam na pytania, które bardziej dotyczą polityki niż tenisa i bardzo jasno przedstawiam swoje stanowisko. Takie pytania nie są dla mnie problemem, bo wiem, że muszę mediom zapewnić odpowiedzi nie tylko na kwestie tenisowe. W środę jednak na konferencji prasowej nie czułam się bezpiecznie" - przekazała Sabalenka.

"W trakcie rozmów z dziennikarzami powinnam czuć się bezpiecznie. Dla własnego zdrowia psychicznego i dobrego samopoczucia zdecydowałam, że nie chcę znów znaleźć się w takiej sytuacji i organizatorzy poparli moją decyzję" – dodała.

Później przekazano, że od Sabalenki będzie zależało, czy weźmie udział w kolejnych konferencjach. W niedzielnej sesji wieczornej w 1/8 finału zagra z Amerykanką Sloane Stephens.

Jest duża szansa, że mimo późnej pory Białorusinka spotka się z mediami, bo w sobotę pracę przy French Open... zakończyła Meszczeriakowa.

Svitolina konsekwentnie nie podaje ręki rywalkom, których kraje atakują Ukrainę 

W niedzielę dojdzie do ukraińsko-rosyjskiego pojedynku o ćwierćfinał między Eliną Svitoliną a Darią Kasatkiną. Tenisistka z Odessy, która w marcu wróciła na korty po przerwie macierzyńskiej, również odmawia podania ręki przeciwniczkom z krajów-agresorów, jak m.in. po wygranej z Rosjanką Anną Blinkową w 3. rundzie.

"Za każdym razem, gdy wychodzę na kort, daję z siebie sto procent, żeby zrobić coś dla mojego kraju. Obok mojego nazwiska jest ukraińśka flaga, więc walczę za swój kraj i dla mojego kraju. Jestem Ukrainką, więc robię wszystko, żeby wesprzeć tych, którzy są na pierwszej linii frontu, którzy walczą za nasz kraj, za nasze ziemie. To, co Rosjanie robią z naszym krajem, jest naprawdę okropne i wyobraźcie sobie, że miałabym podać rękę komuś, kto mówi bądź myśli, że właściwie to nic się nie stało" – tłumaczyła.

"Kosowo jest sercem Serbii" – Kontrowersyjny przekaz Djokovicia na obiektywie kamery

Na początku turnieju temperaturę podniósł też Novak Djokovic. Serb po awansie do 2. rundy napisał markerem na obiektywie kamery cyrylicą: "Kosowo jest sercem Serbii! Stop przemocy".

W północnej części Kosowa dochodzi do starć między siłami NATO z misji pokojowej KFOR a serbskimi demonstrantami. Napięcie wzrosło po tym, jak na burmistrzów w kilku miasteczkach zostały wybrane osoby pochodzenia albańskiego, chociaż są to regiony zamieszkałe głównie przez etnicznych Serbów, którzy próbowali nie dopuścić do wejścia nowych burmistrzów do gmachów urzędów. Serbia nigdy nie uznała niepodległości ogłoszonej w 2008 roku przez swoją byłą prowincję.

Zachowanie Djokovica skrytykowała francuska minister sportu Amelie Oudea-Castera, nazywając je m.in. "niewłaściwym", "bardzo politycznym". Sam zawodnik w kolejnych dniach nieco spuścił z tonu.

"Nie chciałem wywoływać burzy, ale powtórzyłbym te słowa. Wiem, że wielu ludzi się ze mną nie zgodzi, ale to jest coś, co wspieram" – tłumaczył po awansie do 3. rundy, ale nie chciał się odnieść do słów minister.

Choć zaskakujących rozstrzygnięć w pierwszym tygodniu nie brakowało, jak np. odpadnięcie rozstawionego z numerem drugim Rosjanina Daniła Miedwiediewa, to prawdopodobnie dopiero teraz, wraz ze wzrostem stawki, kwestie sportowe będą najważniejszymi doniesieniami z kortów im. Rolanda Garrosa.