A kuku, Miedź Legnica pokonuje zdezorientowanego Górnika Zabrze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
A kuku, Miedź Legnica pokonuje zdezorientowanego Górnika Zabrze
Holender Narsingh otworzył wynik meczu
Holender Narsingh otworzył wynik meczuProfimedia
Nawet gdy Miedź Legnica strzelała bramkę na 3:0, zawodnicy z Zabrza wydawali się kompletnie nie dowierzać, że mecz dzieje się naprawdę. Za zlekceważenie rywala spotkała ich sroga kara.

Pamiętacie, jak Górnik rozbił u siebie Widzew przed 20 tysiącami widzów? Dziś do meczu z Miedzią Legnica przystąpił dokładnie taki sam skład. Górnikom zależało na rehabilitacji za sensacyjną porażkę z KKS Kalisz w Pucharze Polski. Czy może być lepsza okazja niż ostatni mecz rundy z najgorszą drużyną w całej Ekstraklasie?

Teoretycznie nie, ale teoria swoje, a życie swoje. Miedź nie przyjechała bowiem oddać meczu na tarczy. Co prawda dolnośląski zespół wciąż jest ostatni w tabeli, jednak ostatnio pokonał faworyzowanego Śląska Wrocław i nie chce rezygnować z walki o utrzymanie.

Miedzianka dała zresztą gospodarzom pierwsze poważne ostrzeżenie po 13 minutach, kiedy „piątka” Górnika (Szcześniak) musiała ratować bramkę przed „piątką” Miedzi (Gulen). Zabrzanie niewiele sobie z tego robili, w końcu Miedź nie wygrała na wyjeździe w Ekstraklasie od maja 2019.

Miejscowi skupili się więc na ofensywie, co było miłe dla oka, ale i stresujące dla kibiców. Strzały Wojtuszka, Włodarczyka i Podolskiego nie zagroziły bramce. Nic więc z ogromnej przewagi w posiadaniu piłki (70/30 dla gospodarzy), nic z lepszych statystyk, skoro na tablicy 0:0.

Na zmianę wyniku znacznie skuteczniejszy pomysł znaleźli przyjezdni. Hubert Matynia znalazł w polu karnym Narinsgha, a ten tanecznym krokiem pozbył się obrońców i z 11 metrów pokonał bramkarza.

Była 34. minuta i niektórzy fani miejscowych jeszcze śmiali się z niedowierzaniem. Tyle że 6 minut później nie było im do śmiechu, gdy ten sam Matynia dograł dograł z rożnego do Matuszka, który głową podwyższył na 2:0. Akcja przypominała nieco tę z 14. minuty, którą zbagatelizowali miejscowi i tym razem za nieupilnowanie Matuszka spotkała ich kara.

Po przerwie Górnik dalej dominował i dalej był nieskuteczny w ataku. A Miedź dalej robiła swoje. Gdy trójkolorowi z Zabrza stracili piłkę tuż pod polem karnym Legnicy w 72. minucie, sprawna kontra i ospałość defensywy znów dały Miedzi przewagę. Kobacki odegrał do Chuki, a ten lekkim strzałem przy słupku wprawił bezradnego Daniela Bielicę w niedowierzanie.

Cały mecz wyglądał jak koszmar zaspanych piłkarzy Górnika Zabrze, a mogło być jeszcze gorzej. Na 5 minut przed końcem meczu z najbliższej odległości spudłował Matuszek.

Dla Miedzi wygrana zmienia więcej niż wskazuje na to pozycja w tabeli. Klub wciąż jest na szarym końcu, ale tylko dwóch punktów brakuje mu do wyskoczenia ze strefy spadkowej. Dwa zwycięstwa w ostatnich meczach to najlepsza seria legniczan w tym sezonie. Górnik ze swoimi 20 punktami oddala się od wiosennej walki o miejsca premiowane awansem do europejskich rozgrywek.