Barcelona nie wykorzystała rzutu karnego i grała w dziesiątkę, ale wygrała z Valencią

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Barcelona nie wykorzystała rzutu karnego i grała w dziesiątkę, ale wygrała z Valencią
Barcelona nie wykorzystała rzutu karnego i grała w dziesiątkę, ale wygrała z Valencią
Barcelona nie wykorzystała rzutu karnego i grała w dziesiątkę, ale wygrała z Valencią
AFP
Nie było to spokojne popołudnie dla kibiców Barcelony, którzy wybrali się na Camp Nou. Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego Blaugrana do ostatnich minut musiała bronić się przed atakami Valencii, ale ostatecznie dowiozła do końca prowadzenie 1:0.

Gospodarze objęli prowadzenie już po pierwszym kwadransie gry, po tym jak Sergio Busquets fantastycznie dośrodkował z centralnej strefy boiska do wbiegającego w pole karne Raphinhi Brazylijczyk wyskoczył do główki i uprzedził interweniującego Giorgiego Mamardashviliego, który mógł tylko obserwować, jak piłka wpada do pustej siatki. 

Katalończycy w pierwszej połowie w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku i mogli wypracować sobie bardziej komfortową przewagę przed drugą częścią gry. 

To dopiero po przerwie mieliśmy jednak naprawdę emocjonujące minuty na Camp Nou. Najpierw przy uderzeniu na bramkę Julesa Kounde piłkę ręką zagrywał Hugo Guillamon. Sędzia nie wahał się ani przez moment i od razu wskazał na jedenasty metr przed bramką Valencii

Statystyki z meczu Barcelona - Valencia
Opta by StatsPerform

Pod nieobecność Lewandowskiego, do piłki koniecznie chciał podejść Ferran Torres. Chętny do wykonania rzutu karnego był także Ansu Fati, ale były piłkarz Manchesteru City nie chciał oddać piłki. 23-latek podszedł więc ostatecznie do futbolówki i uderzył jedynie w słupek. W szeregach Barcelony zabrakło złej krwi, bo pierwszym pocieszającym Torresa był właśnie Fati, ale jednak sytuacja ta mogła wytrącić z rytmu gospodarzy. 

Kilka minut później sytuacja zespołu Xaviego skomplikowała się znacznie bardziej. Piłkarze Valencii zagrali długą piłkę do swojego napastnika Hugo Duro, a na połowie boiska niefrasobliwie zachował się Kounde, przez którego Hiszpan mógł wyjść na czystą pozycję i biec na bramkę Barcelony. Sytuację ratował więc Ronald Araujo, jednak tylko naprawiał on błąd Francuza, faulując rywala, za co od razu otrzymał czerwoną kartkę. 

Od tego momentu gra wyglądała zupełnie inaczej i to goście przeważali na placu gry, ale nie byli w stanie przełożyć posiadania piłki na groźne sytuacje pod bramką. Sytuację utrudnił im nieco sędzia, który podjął kontrowersyjną decyzję, nie dyktując rzutu karnego dla gości po pojedynku w polu karnym Katalończyków Francka Kessiego z Francisco Perezem w 86. minucie. 

Ostatecznie Barcelona dotrwała do ostatniego gwizdka i dowiozła jednobramkowe zwycięstwo, powiększając tym samym przewagę nad Realem Madryt w tabeli La Liga do 10 punktów.