Do hitu brakowało bardzo wiele. Bezbramkowy remis w Liverpoolu

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Do hitu brakowało bardzo wiele. Bezbramkowy remis w Liverpoolu

Do hitu brakowało bardzo wiele. Bezbramkowy remis w Liverpoolu
Do hitu brakowało bardzo wiele. Bezbramkowy remis w LiverpooluAFP
Liverpool i Chelsea potrzebowały dzisiaj punktów jak tlenu, by nieco odbić się od środka tabeli i zacząć marsz w kierunku miejsc gwarantujących udział w europejskich pucharach. Ostatecznie jednak obie ekipy straciły dzisiaj po dwa punkty i na dobre ugrzęzły daleko od najlepszych drużyn w Anglii.

Uśpieni giganci lub kolosy na glinianych nogach - takimi hasłami można opisać oba zespoły w tym sezonie, a przypomnijmy, że są to finaliści Ligi Mistrzów z ostatnich kilku sezonów. 

Pierwsza połowa starcia w pełni pasowała jednak do podanego wyżej opisu. Obecnie Liverpool i Chelsea są bowiem drużynami środka tabeli i właśnie futbol na takim poziomie zaprezentowały nam przez pierwsze trzy kwadranse.

Stało się tak pomimo że zarówno Jurgen Klopp, jak i Graham Potter, zdecydowali się na nieco eksperymtenalne składy. W pierwszej jedenastce Liverpoolu pojawili się chociażby James Milner, Stefan Bajcetic, Naby Keita

Pierwsza dobra sytuacja miała miejsce już na samym początku spotkania. Wówczas Kai Havertz wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości po zamieszaniu w polu karnym, które wywołało dośrodkowanie z rzutu rożnego. Okazało się jednak, że Niemiec był na spalonym, więc bramkę trzeba było anulować. Niestety tyle było z emocji do przerwy. 

Obie drużyny grały do tego momentu po prostu bardzo źle. Na boisku dominowała niedokładność, a bramkarze obu stron nie musieli mierzyć się z żadnymi groźniejszymi sytuacjami. Druga połowa po prostu nie mogła być gorsza. 

Po przerwie zdecydowanie odważniej do przodu ruszył Liverpool, który zupełnie zdominował grę w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Mimo jednak, że Chelsea nie istniała, The Reds nie potrafili wykroewać sobie naprawdę dobrej sytuacji do zdobycia bramki. 

Po tak długim szturmie obudzili się goście, którzy odczuli pojawienie się na boisku Mychajło Mudryka. Kupiony kilka dni temu za ogromne pieniądze z Szachtara Donieck Ukrainiec zanotował dobre wejście do Premier League, jak na tak słaby poziom całego spotkania. 

Już kilka minut po pojawieniu się na murawie zakręcił on Milnerem, ograł Joe Gomeza i oddał strzał z kilku metrów, który jednak uderzył tylko w boczną siatkę bramki Alissona. Niedługo później chciał się urwać w swoim stylu bokiem boiska, jednak nie mógł pozwolić mu na to Milner, który odważnym cięciem zgłosił się po żółtą kartkę. Kilka minut później, by nieco ograniczyć Mudryka, Klopp wprowadził na boisko Trenta Alexandra-Arnolda. To pokazuje, jaki wpływ na wydarzenia na boisku miał Ukrainiec. 

Do końca spotkania obie ekipy wymierzały między sobą pojedyncze ciosy, ale daleko było im do celnego trafienia na szczękę rywala. Wszyscy, którzy spodziewali się dzisiaj widowiska na najwyższym poziomie, muszą być mocno rozcarowani. 

Statystyki z meczu Liverpool - Chelsea
Statystyki z meczu Liverpool - ChelseaStatsPerform by Flashscore

Położenie w tabeli obu drużyn najlepiej pokazuje, w jak dużym dołku się one znalazły. Liverpool jest ósmy, Chelsea zajmuje dwa miejsca dalej. Oba zespoły zgromadziły po 29 punktów.