Ogromna szansa Rakowa. Częstochowianie wracają na Cypr, by zbliżyć się do Ligi Mistrzów

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Ogromna szansa Rakowa. Częstochowianie wracają na Cypr, by zbliżyć się do Ligi Mistrzów

Ogromna szansa Rakowa. Częstochowianie wracają na Cypr, by zbliżyć się do Ligi Mistrzów
Ogromna szansa Rakowa. Częstochowianie wracają na Cypr, by zbliżyć się do Ligi MistrzówPAP
W poniedziałek wieczorem na Cyprze wylądowali piłkarze Rakowa Częstochowa, którzy we wtorek zagrają z Arisem Limassol w rewanżowym meczu 3. rndy eliminacji Ligi Mistrzów. U siebie wygrali 2:1.

Gdy w styczniu 2020 roku ówczesny beniaminek ekstraklasy Raków przebywał na zgrupowaniu na Cyprze, chyba tylko Michał Świerczewski (czyli właściciel klubu) mógł przewidywać, że następna wizyta „Czerwono-Niebieskich” na wyspie Afrodyty może być związana z walką o udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Częstochowianie dość pewnie przeszli dwie rundy eliminacji i w trzeciej rywalizują z mistrzem Cypru. We wtorek, o godz. 19 czasu polskiego, rewanż na boisku rywala. Teraz, podobnie jak w poprzedniej rundzie w starciu z Karabachem Agdam w Azerbejdżanie, by awansować do czwartej rundy wystarczy nie przegrać…

Aris, podobnie jak Raków, to debiutant w eliminacjach Ligi Mistrzów, do których przystąpił od drugiej rundy. W niej wyeliminował mistrza Białorusi BATE Borysów, z którym wygrał dwukrotnie – 6:2 i 5:3. Wcześniej, po zwycięstwie 2:0 nad Omonią Nikozja, wywalczył Superpuchar Cypru i rewanżowy mecz z Rakowem będzie dla podopiecznych trenera Alieksieja Szpilewskiego dopiero piątym występem w tym sezonie.

Tymczasem mistrzowie Polski mają za sobą już dziewięć spotkań: przegrany po rzutach karnych mecz o Superpuchar z Legią Warszawa, pięć gier w eliminacjach Ligi Mistrzów – dwa zwycięstwa nad Florą Tallin, zwycięstwo i remis z Karabachem Agdam oraz wygrana z Arisem, a także trzy występy w ekstraklasie – zwycięstwo nad Jagiellonią Białystok, remis z Wartą Poznań i wyjazdowa porażka z Piastem Gliwice.

Ta ostatnia, na cztery dni przed meczem na Cyprze, była dosyć pechowa, a zarazem bardzo bolesna, bo zwycięska bramka dla „Piastunek” padła w 4. min czasu doliczonego przez sędziego, a piłka zanim po rzucie rożnym wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od Zorana Arsenica i została zaliczona jako samobójcze trafienie kapitana Rakowa.

Jako pozytyw ze spotkania w Gliwicach można uznać debiut w barwach „Czerwono-Niebieskich” Adnana Kovacevica, który trafił do Rakowa przed obecnym sezonem, ale z gry wyeliminowała go kontuzja. Jego powrót do zdrowi sprawia, że trener Dawid Szwarga ma teraz więcej możliwości w ustawieniu defensywy, a Kovacevic może się zastąpić na środku obrony Arsenica, który faktycznie na tej pozycji nie miał zmiennika i tylko sporadycznie zastępował go Stratos Svarnas.

Jeśli chodzi o obsadę bramki, to pozycja Vladana Kovacevica jest niepodważalna, ale przy zestawieniu obrony trener Dawid Szwarga może postawić na sprawdzony już wariant: Bogdan Racovitan, Arsenic, Svarnas, a może też zaryzykować i wybrać ustawienie: Racovitan lub Svarnas, Kovacevic i Svarnas lub Arsenic. W drugiej linii można zakładać, że zagrają Fran Tudor, Giannis Papanikolaou (który w Gliwicach był oszczędzany i nie było go nawet wśród rezerwowych), Gustav Berggren i Jean Carlos Silva.

Formację ofensywną będą zapewne tworzyć Marcin Cebula i Władysław Koczergin oraz Łukasz Zwoliński lub Fabian Piasecki. Do dyspozycji pozostają jeszcze: Ben Lederman, Bartosz Nowak, Sonny Kittel, Deian Sorescu, Szymon Czyż, Dawid Drachal i Srdjan Plavsic oraz bramkarz Antonis Tsiftsis. Na pewno nie zagra John Yeboah, który doznał urazu podczas meczu w Baku i pierwsze spotkanie z Arisem oglądał z trybun.

Odległość dzieląca Polskę od Cypru nie jest tak wielka jak dystans do Azerbejdżanu lub Kazachstanu, więc częstochowianie odlecieli z Pyrzowic na rewanż w przeddzień meczu, a nie, jak to było w przypadku tamtych wypraw, z dwudniowym wyprzedzeniem. Lot przebiegł bez zakłóceń, a jeszcze w poniedziałek przed południem zawodnicy trenera Szwargi trenowali na własnym obiekcie, zaś wieczorem mieli zaplanowany trening na wybudowanym w ubiegłym roku Alphamega Stadium w Kolossi (miejscowość położona nieco na zachód od Limassol), na którym zostanie rozegrany wtorkowy mecz. To obiekt, który może pomieścić prawie 11 tysięcy widzów, czyli dwukrotnie więcej niż stadion Rakowa.

Przed rewanżem częstochowianie są nieco bliżej przepustki do czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, ale trener Szpilewski jeszcze w Częstochowie zapowiadał, że jego piłkarze spróbują odrobić straty, a ich sprzymierzeńcem powinien być… klimat. Wydaje się jednak, że po wizycie w Baku temperatury i wilgotność powietrza jakie panują na Cyprze nie powinny zrobić na mistrzach Polski większego wrażenia. Wiadomo, że zarówno Raków jak i Aris na pewno w przyszłym tygodniu będą grać w czwartej rundzie, a do rozstrzygnięcia pozostaje tylko jedna kwestia: których rozgrywek?

Zwycięzca awansuje bowiem do czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, a pokonany przejdzie do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Oczywiście, w tym drugim przypadku prestiż i przychody finansowe będą mniejsze. Zwycięzca dwumeczu Rakowa z Arisem zagra z lepszą drużyną z pary Sparta Praga – FC Kopenhaga (w pierwszym meczu 0:0). Na pokonanego czeka gorszy zespół z pary Slovan Bratysława – Maccabi Hajfa (w Bratysławie wygrało Maccabi 2:1).

W Częstochowie goście pokazali się z dobrej strony i zrobili chyba lepsze wrażenie niż grający bardzo ostro piłkarze Karabachu Agdam. Niemniej, nie ustrzegli się błędów, a dwa brzemienne w skutki popełnił francuski obrońca Steeve Yago, który na Cyprze został uznany za głównego winowajcę porażki (w pierwszej połowie przegrał pojedynek z Franem Tudorem i w efekcie bramkę strzelił Władysław Koczerhin, a w drugiej po jego faulu został odgwizdany rzut karny, z którego gola zdobył Fabian Piasecki).

Dla bramki Rakowa duże zagrożenie stanowili przede wszystkim Gabończyk Shavy Babicka i Senegalczyk Yannick Gomis, ale kontaktowe trafienie uzyskał w 88. min Mihlali Mayambela z Republiki Południowej Afryki. Dobre wrażenie pozostawili po sobie też obaj Polacy grający w Arisie: Karol Struski i Mariusz Stępiński oraz brazylijski bramkarz Vana Alves.

Arisowi do awansu potrzebne jest zwycięstwo różnicą co najmniej dwóch bramek. Gdyby wygrał różnicą jednego gola, to zostanie zarządzona trzydziestominutowa dogrywka, a gdyby i ona nie wyłoniła zwycięzcy dwumeczu, to awansie będzie decydować konkurs rzutów karnych. Wtorkowy mecz, który rozpocznie się o godz. 19 czasu polskiego (godz. 20 na Cyprze) poprowadzą sędziowie ze Słowenii, a głównym arbitrem będzie Matej Jug.