Albania – Czechy 3:0
Czesi pojechali do Tirany, wiedząc, że desperacko potrzebują zwycięstwa. Ich ostatnim wahaniem był remis u siebie z Albanią, która podbudowana sukcesem w Pradze triumfowała nad Polską i tym samym przystępowała do meczu z pierwszego miejsca w tabeli. Czechom miał pomóc duet z West Hamu. Tomas Soucek na nowo obudził w sobie bramkostrzelnego napastnika, a Vladimir Coufal zanotował asystę w czterech ostatnich meczach angielskiej Premier League.
Jednak to pierwszy strzał Albańczyków w dziewiątej minucie otworzył wynik. Czesi najwyraźniej zapomnieli o dobrze znanej broni gospodarzy, lewonożnym Asanim. Taktyka obrana przez Jaroslava Silhavy'ego oznaczała nie tylko podatność na kontrataki, które musieli gasić Ladislav Krejčí i Jiří Pavlenka, ale także grę kombinacyjną bez końcowego produktu.
Gdy po starciu w polu karnym przeciwnika czescy piłkarze doprowadzili do wyrównania za sprawą Chytila, sędzia uznał uderzenia napastnika za zagranie ręką. Żółta kartka była drugą dla Chytila w meczu i snajper przedwcześnie udał się do szatni. Drużyna z lwem na piersi nadal cierpiała z powodu szybkiej przewagi liczebnej w liniach defensywnych i w 51. minucie zaowocowało to kolejnym strzałem Orłów.
Jego autorem był Taulant Seferi, który wyczyścił podanie zwrotne od Sokoła Cikalleshiego. Mimo przewagi liczebnej gospodarze nie rzucili się do ataku i pozwolili Czechom na kreowanie sytuacji, ale zainteresowanie grą nie zaowocowało ani jedną przyzwoitą szansą. Co więcej, błąd Krejciego w środku pola oznaczał gola ubezpieczającego dla drużyny z Bałkanów, a Seferi miał łatwe zadanie przed pustą siatką ponownie po wysiłku Mirlindo Daku. Krejci próbował sprostać swojej reputacji zdobywcy bramek po obu stronach w 77. minucie, ale jego niebezpieczna główka została obroniona przez bramkarza. Kolejny strzał z kontrataku, tym razem Arbnora Muji, był już niecelny z powodu spalonego.
Czesi w tej chwili spadli na trzecie miejsce, ponieważ zostali wyprzedzeni przez Polskę. Obecnie podopieczni Michała Probierze mają 9 punktów, czyli o jeden więcej niż Czesi, ale również mają mecz więcej. Zapowiada się, że w listopadzie bezpośrednie starcie Polski i Czech zadecyduje o bezpośrednim awansie z tej grupy.