Dublet Lewandowskiego w Warszawie, ale dopiero VAR otworzył wynik

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Dublet Lewandowskiego w Warszawie, ale dopiero VAR otworzył wynik
Zaktualizowany
Dublet Lewandowskiego w Warszawie, ale dopiero VAR otworzył wynik
Dublet Lewandowskiego w Warszawie, ale dopiero VAR otworzył wynikAFP
Przez 70 minut mecz toczył się w ogromnych bólach i dopiero rzut karny po interwencji VAR-u dał Polsce prowadzenie. Podwoił je efektownie Robert Lewandowski, ale "efektowny" to słowo, którego o meczu powiedzieć nie można.

Pięć meczów do końca kwalifikacji i każdy z nich jak mały finał. To nic, że Wyspy Owcze respektu nie budzą, ale zlekceważyć ich nie można – Farerzy potrafili niejednemu utrzeć nosa tak w piłce reprezentacyjnej, jak klubowej. 

Dokładnie o takim nastawieniu i chęci rehabilitacji kibice Biało-Czerwonych byli przekonywani w ostatnich dniach, o tym też miał świadczyć powrót do boiskowych weteranów zamiast młodych zawodników. Efekty? W pierwszych fragmentach najwyżej skromne. Grający kompaktowo, nisko i pięcioma obrońcami wyspiarze zaprosili Polaków na swoją połowę, a gospodarze z PGE Narodowego nie mieli jak nagryźć przyjezdnych. 

Wyjściowe składy i noty za mecz Polska-Wyspy Owcze
Wyjściowe składy i noty za mecz Polska-Wyspy OwczeFlashscore

Dopiero po 12 minutach niespodziewane zagranie Zielińskiego w pole bramkowe sprawiło kłopoty, ale i ono zostało wybite. Moment później szarpał Milik z drugiej strony bramki, a potem… kontrolę przejęli goście. Zawodnicy Wysp Owczych byli lepsi w stworzeniu pierwszej sytuacji i to oni oddali celny strzał, choć główna Joannesa Bjartalida problemów Szczęsnemu nie sprawiła.

Na początku 25. minuty Robert Lewandowski oczekiwał rzutu karnego, gdy po świetnym zagraniu zza pleców był bliski przejęcia piłki, a upadł po styku z bramkarzem. Nic z tego. Groźny i celny strzał na bramkę przyjezdnych Polska oddała dopiero w 30. minucie, gdy Skóraś i Bereszyński szybko rozegrali piłkę na skrzydle, a wrzutka znalazła Milika w polu karnym. I tylko zbyt blisko rąk bramkarza lądowała piłka, by stworzyć zagrożenie. 

Wciąż nie dość szybkie próby konstruowania kolejnych ataków Biało-Czerwonych kończyły się najwyżej umiarkowanym zagrożeniem pod bramką Wysp Owczych. Gra przeciw zespołowi z 9-10 zawodnikami w polu karnym zawsze jest trudna i tym bardziej żal braków, które widać było po Polakach. W takiej sytuacji akcje trzeba budować szybko – szybkości nie było. Dogrania i strzały muszą być precyzyjne – nie były. Do szatni Polacy schodzili po 47 minutach bicia w mur, który nie wyglądał na skruszony.

Nie dziwi więc, że z szatni nie wrócił Skóraś, a za niego wszedł Wszołek (po sześciu latach poza kadrą), który właśnie błyskawicznym rozkręcaniem gry i precyzyjnym znajdowaniem kolegów błyszczy w Legii. To nie on jednak mógł błysnąć pierwszy – po 50 minutach gry Piotr Zieliński wrzucał z rożnego, a Robert Lewandowski głową strzelił w poprzeczkę!

Gdy po chwili ten sam Lewandowski niezrozumiale zwlekał po doskonałym podaniu Zielińskiego, z trybun zaczęły płynąć – nie pierwsze już – gwizdy. Grzechy pierwszej połowy wciąż były widoczne, Fernando Santos zaprosił więc Karola Świderskiego i Sebastiana Szymańskiego, rozpoczynając okres wyraźnego naporu na bramkę Farerów. Przez dobrych kilka minut wydawało się, że pętla się zaciska i coś w końcu wpadnie, ale nawet idący sam na sam Lewandowski w 67. minucie nie zdołał oddać strzału.

I wtedy pojawił się on, cały na biało: VAR. Faero zagrał piłkę ręką w polu karnym i kapitan reprezentacji Polski ustawił piłkę na wapnie. Dwa razy zwolnił tempo przy wykonaniu, a po ruchu bramkarza lekko wtoczył piłkę z drugiej strony. Po dwóch latach przerwy Lewy znów ma gola na Narodowym, a szumiące cicho trybuny zaczęły nieśmiało prosić o "jeszcze jeden" na kwadrans przed końcem.

Trudno powiedzieć, by reprezentacja podzielała te oczekiwania – tempo znacząco spadło, ale nie samo tempo decyduje. W 83. minucie Robert Lewandowski ponownie zwlekał z uderzeniem, chcąc jak najlepiej przymierzyć, ale tym razem efekty były zachwycające. Posłał piłkę lekko między obrońcami i wpuścił Lamhaugemu za kołnierz na wagę podwojenia prowadzenia.

Dwóch goli straty Farerzy nie zwykli odrabiać, pozostała więc kwestia zakończenia po polskiej stronie. Fajerwerków nie było, błędy niezmiennie się powtarzały, a poza kilkoma niezłymi akcjami tempo tylko spadało. Chciałoby się wierzyć, że to element wyrafinowanej gry mającej zamydlić oczy Albańczykom przed niedzielą, ale… pozostaje się cieszyć z tego, co mamy: komplet punktów, zero z tyłu, przełamanie Lewandowskiego.

Wynik i statystyki meczu Polska-Wyspy Owcze
Wynik i statystyki meczu Polska-Wyspy OwczeFlashscore