Manchester City na szczycie świata: pokonuje Fluminense 4:0 w finale KMŚ

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Manchester City na szczycie świata: pokonuje Fluminense 4:0 w finale KMŚ
Radość Juliana Alvareza, który otworzył wynik meczu
Radość Juliana Alvareza, który otworzył wynik meczuProfimedia
Klubowi mistrzowie Europy Guardioli narzucili się mistrzom Libertadores Diniza w boleśnie jednostronnym meczu, z wynikiem odblokowanym już w pierwszej minucie przez Juliana Alvareza. Było to zakończenie być może niepowtarzalnego roku dla Obywateli, którzy w całych Klubowych Mistrzostwach Świata 2023 nie stracili nawet gola.

Guardiola i Manchester City wspięli się na szczyt światowej piłki klubowej pół roku po wyczekanej dominaci w Europie. Kończą 2023 rok, w którym Klubowe Mistrzostwa Świata były tylko wisienką na torcie wypieczonym z potrójnej korony.

Nie mieli żadnych problemów przeciwko energicznym staruszkom z Fluminense (bramkarz Fabio ma 43 lata, atak złożony z Keno, Ganso i Cano ma ponad 100 lat w trójce, oprócz dobrze znanych weteranów Marcelo i Felipe Melo). W meczu finałowym KMŚ wynik otworzył już w pierwszej minucie Julian Alvarez. Brazylijczycy nie ustępowali, utrzymując się w grze dzięki niezbyt wysokiemu tempu, ale zostali ukarani za błędy w fazie defensywnej. Skończyło się bardzo okazałym zwycięstwem 4:0 dla City, które zdobyło trofeum po raz pierwszy w swojej historii.

Wyjściowe składy i noty za mecz City-Fluminense
Wyjściowe składy i noty za mecz City-FluminenseFlashscore

Zimny prysznic

Początek dla mistrzów Copa Libertadores był szokujący: po 40 sekundach błąd defensywy Marcelo pozwolił Ake na zebranie piłki i oddanie strzału, a główka Juliana Alvareza dała City prowadzenie 1:0.

Brazylijczycy starali się zareagować i po kwadransie mieli okazję do wyrównania z rzutu karnego podyktowanego za ewidentny faul Edersona na Cano, ale napastnik Trójkolorowych był na spalonym i karnego nie było.

Gra toczyła się w powolnym tempie, bardziej odpowiadającym Brazylijczykom niż Anglikom, ale w 27. minucie Rodri przełamał impas wspaniałą piłką do Fodena, który wszedł w pole karne i strzelił. To nie jego strzał, lecz odbicie Nino sprawiło, że piłka znalazła się w siatce: 2:0 dla City.

Przerwa na ochłodzenie i uzupełnienie płynów okazała się konieczna, ponieważ w Dżuddzie było 30 stopni pomimo godziny 21:30. Nadeszła w odpowiednim momencie dla Flu, aby spróbować się pozbierać. Brazylijczycy wrócili na właściwe tory i próbowali z rzutu rożnego po świetnej główce Ariasa, po której znakomicie spisał się rodak Ederson, ale akcję zepsuł kolejny spalony Cano.

Bramkarz Flu, 43-letni Fabio, również nie stał bezczynnie i po kilku minutach stłamsił uderzenie Grealisha. Golkiperowi trójkolorowych nie brakowało odwagi, przy jednej okazji pozwolił sobie nawet na luksus ośmieszenia Bernardo Silvy dryblingiem na małej przestrzeni.

Dobici po przerwie

Manchester City wystartował jak rakieta w drugiej połowie, z Fodenem ponownie próbującym szczęścia. Jednak Fabio się przygotował i powtórzył obronę przy kolejnej próbie Bernardo Silvy. Bramkarz Flu bronił również wyniku później, przy innym uderzeniu Fodena, pokazując, że nie odczuwa szczególnie ciężaru wieku.

Pośród tak wielu weteranów, wejście 21-letniego Kennedy'ego, wstawionego przez Fernando Diniza w miejsce Keno w przerwie, było powiewem świeżości pod każdym względem. Być może to nie przypadek, że on i 26-letni Kolumbijczyk Arias, dzięki swoim nagłym przyspieszeniom, okazali najgroźniejsi dla tylnej straży City.

Rytmy ich doświadczonych kolegów z drużyny mogą być dobre dla południowoamerykańskiego futbolu, ale płacą cenę przeciwko angielskiemu atletyzmowi. Być może Diniz, który zdjął Melo, Marcelo i Ganso po godzinie gry, również zdał sobie z tego sprawę.

Pomimo wejścia świeżych sił, dynamika meczu nie uległa jednak zmianie. W 72. minucie Manchester City podniósł prowadzenie na 3:0 za sprawą Fodena, który był pod ręką, aby wbić do bramki piłkę od Juliana Alvareza. Kennedy nie zamierzał się poddawać i w 79. minucie, mając niewielką pomoc ze strony kolegów z drużyny, próbował uderzyć na własną rękę, przeprowadzając świetną indywidualną akcję zakończoną strzałem z dystansu. Ten został odbity nad poprzeczką przez Edersona.

Poza kilkoma pojedynczymi próbami Fluminense nie było jednak w stanie nic zrobić, podczas gdy po drugiej stronie Manchester City był zabójczy, gdy wchodził w pole karne: w 88. minucie Alvarez otrzymał piłkę i ponownie pokonał Fabio, zdobywając dublet City. Mecz zakończył się wynikiem 4:0. Manchester City jest klubowym mistrzem świata.

City mistrzami świata w piłce klubowej - wynik i statystyki
City mistrzami świata w piłce klubowej - wynik i statystykiFlashscore