32. kolejka LaLiga: Barca zbliża się do wielkiego dnia, Real i Atletico z pewną wygraną

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
32. kolejka LaLiga: Barca zbliża się do wielkiego dnia, Real i Atletico z pewną wygraną
Lewandowski znów strzela
Lewandowski znów strzelaAFP
13 bramek padło w weekendowych meczach tych trzech drużyn, po którym można wyciągnąć kilka wniosków: najważniejszy jest taki, że piłkarze Dumy Katalonii są już myślami przy tym, co od tygodni jest faktem.

Barcelona już odlicza dni do świętowania tytułu mistrzowskiego w LaLiga Santander. Podczas gdy wiele mówi się o możliwym powrocie Leo Messiego, drużyna trenowana przez Xaviego Hernandeza jest coraz bliżej świętowania pierwszego poważnego sukcesu, odkąd Katalończyk zastąpił Ronalda Koemana. Po zdobyciu Superpucharu Hiszpanii w styczniu, koniec sezonu regularnego zbliża się wielkimi (i szybkimi) krokami. Real Madryt pokonał Almerię (4:2) na Santiago Bernabeu, a Katalończycy zdobyli tyle samo bramek w meczu z Realem Betis (4:0).

Jednym z wielkich nazwisk tego dnia był Lamine Yamal, który zadebiutował na Camp Nou przed ukończeniem 16 roku życia. Pokazał trochę swojej jakości, choć wszedł po 80 minutach i oglądał z ławki, jak Andreas Christensen, Robert Lewandowski, Raphinha Dias i Guido Rodriguez strzelali bramki w tym spotkaniu. Na przebieg spotkania wyraźny wpływ miało wyrzucenie z boiska Edgara Gonzaleza, który w ciągu nieco ponad pół godziny otrzymał dwie żółte kartki. Na boisku w 12. minucie zastąpił on kontuzjowanego Luiza Felipe.

Mnóstwo goli

Z udanej soboty cieszyli się także piłkarze i kibice Realu, którzy jednak musieli natrudzić się nieco bardziej, by pokonać Almerię. W ich przypadku wygranie LaLiga to już od jakiegoś czasu mission impossible, a uwaga skupia się na wygraniu Ligi Mistrzów i Pucharu Króla. Karim Benzema ponownie zdobył trzy bramki, w tym jedną z rzutu karnego, a po przerwie do zabawy włączył się również Rodrygo Goes, który zaliczając kolejny świetny występ, asystował również przy drugim golu.

Nadzieje Atleti są duże
Nadzieje Atleti są dużeCÉSAR MANSO / AFP

Atletico de Madrid, prowadzone po raz kolejny do zwycięstwa przez Antoine'a Griezmanna, nie odmówiło sobie również wielkiej - i długo wyczekiwanej - nocy w Valladolid (2:5). Stadion Jose Zorrilla po raz kolejny celebrował gola Cyle Larina, który ma teraz na koncie siedem bramek i to właśnie Kanadyjczyk pozwolił im marzyć o dobrym wyniku. Nadzieję przedłużył Sergio Escudero doprowadzając do stanu 2:3, jednak wszystko miało się rozstrzygnąć na korzyść gości w końcowej fazie meczu. Następnie jednak Joaquin Fernandez strzelił gola samobójczego, a w wielkim stylu wrócił Memphis Depay.

Walka o uniknięcie spadku, w której udział Sevilli wydawał się już mało prawdopodobny nawet pomimo przegranej z Gironą w poniedziałek, został ponownie rozpalony przez Espanyol, który wygrał 1:0 z Getafe, aby utrzymać swoje szanse na utrzymanie. Valencia pozostaje z kolei nad miejscami spadkowymi pomimo przegranej w Cadiz, który ma już cztery punkty przewagi nad 18 miejscem. Elche, które miało jeden ze swoich najszczęśliwszych dni w sezonie w meczu z Rayo Vallecano (4:0), jest już praktycznie zdegradowane.

Zawodnik kolejki

Na miejsce na krótkiej liście MVP zasłużyło kilku zawodników, ale tylko jeden z nich, Benzema, zdołał zdobyć trzy bramki. Francuz jest w najlepszej możliwej formie na ostatnim odcinku sezonu, kiedy to Real Madryt będzie grał o dwa wielkie tytuły, a przede wszystkim o Ligę Mistrzów.

Aktualny zdobywca Ballon d'Or znalazł w Viniciusie i Rodrygo dwóch luksusowych sprzymierzeńców, którzy pomogli nadać kształt jego hat-trickowi, co jednak nie jest zbytnią nowością w przypadku tak skutecznego zawodnika.

Bramka kolejki

Wszedł na boisko pod koniec meczu i zdążył przypieczętować zwycięstwo Rojiblancos. Memphis najpierw zatańczył w polu karnym, wymanewrował obrońców, aby następnie pokonać Masipa i umieścić swoje nazwisko przy piątym golu na tablicy wyników.

Gol Memphisa
Gol MemphisaAFP / Opta by Stats Perform

Otrzymał piłkę na własnej połowie, wykorzystał przestrzenie pozostawione przez drużynę Blanquivioleta i nawet "kontuzjował" Joaquina podczas swojego biegu, który zakończył się kilkoma efektownymi zagraniami, zanim wpakował piłkę do bramki Puceli. Występ należy docenić tym bardziej, że Holender opuścił ostatnie sześć meczów z powodu kontuzji, której nabawił się w drużynie narodowej.