Dzika połowa, nieuznane gole i czerwone kartki. Spektakularne derby Londynu dla Chelsea

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Dzika połowa, nieuznane gole i czerwone kartki. Spektakularne derby Londynu dla Chelsea

Pierwsze 45 minut było bardzo szalone.
Pierwsze 45 minut było bardzo szalone.AFP
Chelsea pokonała Tottenham aż 4:1 w 11. kolejce Premier League, zadając północnym rywalom pierwszą porażkę w sezonie. Dejan Kulushevski otworzył wynik w szóstej minucie. W pierwszej połowie piłka trafiła do siatki jeszcze pięciokrotnie, ale w czterech przypadkach celne strzały musiały być anulowane. Najbardziej znaczące przewinienie popełnił jednak Cristian Romero, po jego nieprzemyślanej interwencji sędzia wyciągnął jedną z dwóch czerwonych kartek, co zostało uzupełnione rzutem karnym, z którego wyrównał Cole Palmer. Decydującego gola, a ostatecznie hat-tricka, zdobył następnie Nicolas Jackson podczas gry w podwójnej przewadze.

Spurs szybko osiągnęli przewagę w poniedziałkowym hicie i już po sześciu minutach świętowali gola autorstwa Kulushevskiego. Otrzymał on miejsce na prawej stronie i oddał strzał, który odbił się od pleców obrońcy i trafił idealnie w przeciwległe ramię Roberto Sáncheza. Chelsea wkrótce miała szansę na wyrównanie, ale Guglielmo Vicario świetnie obronił strzał Jacksona.

W 14. minucie niewykorzystana szansa The Blues prawie się zemściła, ale strzał Heung-Min Sona był minimalnie niecelny. Chwilę później kibice byli świadkami kolejnego nieuznanego gola, ale tym razem Raheem Sterling zagrał ręką ku uciesze większości gospodarzy, zanim posłał piłkę do siatki.

Parada nieprzepisowych goli była kontynuowana w 28. minucie, gdy udany strzał Moisésa Caicedo nadział się na Jacksona na spalonym. Jednak w tej samej akcji Romero faulował wślizgiem, za co ujrzał czerwoną kartkę i Chelsea podchodziła do rzutu karnego. Ten został zamieniony przez Palmera strzałem pod poprzeczkę i The Blues byli na fali. Do końca połowy oddali jednak jeszcze tylko jeden niecelny strzał.

Przewaga liczebna gości była widoczna w drugiej połowie, ale i obrona Spurs rozkręcała się. Pewnie wyrwanie pierwszej wygranej z Kogutami w sezonie byłoby wciąż sztuką, gdyby nie wydarzenia z 55. minuty. Destiny Udogie otrzymał drugą żółtą kartkę i gospodarze kończyli mecz w dziewięcioosobowym składzie.

Jackson mógł ukarać niezdyscyplinowanie Kogutów, ale dwukrotnie nie pokonał Vicario. Włoski bramkarz nadal robił swoje, zatrzymując stuprocentową okazję Marco Cucurelliego w 68. minucie. Wkrótce jednak 27-letni Włoch nie miał już szans, gdyż po akcji dwóch na jednego do siatki trafił Jackson.

The Lilywhites sensacyjnie wyrównali w 79. minucie, ale bramka ponownie nie została uznana z powodu spalonego. Pomimo gry w osłabieniu, gospodarze stworzyli jeszcze jedną świetną okazję, ale główka Rodrigo Bentancura nie trafiła do celu. Jackson był bohaterem finałowych momentów, najpierw strzałem do pustej bramki pieczętując zwycięstwo The Blues, a chwilę później indywidualnym zrywem skompletował hat tricka.