Raków Częstochowa rozpoczął zgrupowanie w Holandii 9 grudnia. W tym czasie podopieczni Marka Papszuna rozegrali trzy mecze sparingowe. Na początek przegrali 2:4 z PSV Eindhoven. Następnie zmierzyli się z belgijskim Anderlechtem, z którym zremisowali 1:1.
Ostatnim rywalem lidera PKO BP Ekstraklasy był RKC Waalwijk. Wicemistrzowie Polski ponownie zremisowali, tym razem mecz zakończył się wynikiem 2:2.
Do przerwy żadna z drużyn nie dała rady znaleźć drogi do siatki przeciwnika, ale worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie. 52. minuta przyniosła pierwsze trafienie w meczu. Raków rozegrał ciekawą akcję, piłka została dograna w pole karne, tam błąd obrońców wykorzystał Fabian Piasecki i skierował piłkę do siatki.
Waalwijk nie schował głowy w piasek i przycisnął Raków. Holendrzy doprowadzili do remisu na 20 minut przed końcem spotkania, a gola strzelił Florian Jozefzoon. Niedługo później już prowadzili. W 75. minucie trafienie na 2:1 zaliczył Roy Kuijpers, który w tym sezonie jeszcze nie znalazł drogi do siatki w rozgrywkach ligowych.
Podopieczni Marka Papszuna szybko odpowiedzieli na prowadzenie RKC. Dośrodkowanie w pole karne strzałem głową wykończył Sebastian Musiolik i ustalił wynik spotkania na 2:2.
Marek Papszun w rozmowie z klubowymi mediami podsumował to spotkanie. "Szkoda, że nie wygraliśmy, ale kolejny pożyteczny sparing. Przede wszystkim dziś nie zagrało wielu zawodników podstawowego składu, w związku z tym mogli pokazać się młodzieżowcy".