Reca w formie to za mało, Juventus zwycięski na Alberto Picco

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reca w formie to za mało, Juventus zwycięski na Alberto Picco
Reca w formie to za mało, Juventus zwycięski na Alberto Picco
Reca w formie to za mało, Juventus zwycięski na Alberto PiccoProfimedia
Juventus wygrał trzeci mecz ligowy z rzędu, pokonując Spezię 2:0 na jej własnym stadionie. Seria porażek to nie jedyny problem Orzełków, które straciły w meczu bramkarza.

Po dwóch wygranych 1:0 na Juventus spadła krytyka, że nie umie wygrywać wysoko, wykazując się brakiem determinacji w ofensywie. Szczęście w nieszczęściu, że zarzut ten nie dotyczy Arkadiusza Milika, który jest kontuzjowany. W niedzielę na boisko nie wyszedł też Wojciech Szczęsny, co oznaczało, że nawet porażka nie obciążyłaby żadnego z Polaków.

No, chyba że tych grających w Spezii, będącej w zdecydowanym dołku. Ten mógł się pogłębić dodatkowo po kwadransie, gdy Dusan Vlahović sprytnie pokonał Bartłomieja Drągowskiego w sytuacji sam na sam. Gola nie było z powodu spalonego, jednak gospodarze mieli poważny problem: polski bramkarz musiał w bólu zejść z boiska.

Po półgodzinie meczu przyjezdni z Turynu potwierdzili swoją przewagę, kiedy Moise Kean po ekspercku wykończył podanie Filipa Kosticia i zaliczył piątego gola w sezonie. Gospodarzy prowadzonych przez nowego trenera ta sytuacja nie zdeprymowała, bo i musieli przed meczem brać pod uwagę scenariusz utraty bramki z faworyzowanym rywalem. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy próbowali wyrównać, jednak niebezpiecznego zagrania Daniele Verde nikt nie zdołał przeciąć.

Również po przerwie Orzełki nie dawały za wygraną, zaproszone do ofensywy przez Juve. Przyjezdni spuścili z tonu bardzo szybko i jakby na złość trenerowi Allegriemu próbowali pokazać, że więcej niż 1:0 ich nie interesuje. Spezia dosłownie dwoiła się i troiła, ostatecznie notując 18 akcji pod bramką Juve, jednak to goście z Piemontu byli skuteczniejsi. Różnicę zrobił Angel di Maria wprowadzony z ławki, który w 66. minucie pewnie pokonał Marchettiego w bramce gospodarzy.

Od pierwszych do ostatnich minut za szarpanie w kierunku bramki Juve odpowiadał w dużej mierze Arkadiusz Reca (mniej użyteczny w defensywie), jakby wciąż musiał się rehabilitować za fatalny błąd w meczu z Napoli. Jego rajdy po lewym skrzydle i dogrania w pole karne powodowały niemało stresu w defensywie Starej Damy. Na stresie się jednak skończyło, ponieważ Spezia nie była w stanie wstrzelić się w bramkę gości.

Statystyki meczu Spezia-Juventus
Statystyki meczu Spezia-JuventusOpta by Stats Perform