Polacy tuż za podium w konkursie drużynowym w Lahti

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polacy tuż za podium w konkursie drużynowym w Lahti
Aleksander Zniszczoł w nowym oliwkowym kombinezonie był ponownie najlepszym z Polaków
Aleksander Zniszczoł w nowym oliwkowym kombinezonie był ponownie najlepszym z PolakówProfimedia
To był dzień pod znakiem niezłych skoków naszych zawodników, z których ponownie dwa najdalsze zanotował Aleksander Zniszczoł. Miejsce tuż za podium cieszy, ale tylko biorąc pod uwagę ogólnie słaby sezon Biało-Czerwonych. Poza zasięgiem reszty stawki byli Norwegowie i Austriacy, ale gdyby to był konkurs indywidualny, Zniszczoł ponownie byłby w czołówce.

Po sobotnim konkursie indywidualnym trudno było mówić o wielkich oczekiwaniach po sobotniej drużynówce. Wszak pozbawieni Dawida Kubackiego Polacy musieli zostać uzupełnieni Maciejem Kotem lub Pawłem Wąskiem, którzy solidarnie skakali najwyżej średnio w piątek. 

Jako pierwszy z Biało-Czerwonych skakał Piotr Żyła i wykorzystał bardzo dobrze korzystne warunki, jako pierwszy w całym konkursie przekroczył 126,5 metra. Wepchnął Polaków aż na trzecie miejsce, pół metra za Niemcami (Pius Paschke) i tylko Joann Andre Forfang ze swoim skokiem na 135,5 m był kompletnie poza zasięgiem rywali.

Maciej Kot w drugiej grupie wypadł niestety rozczarowująco, ledwie przekroczył 111 metrów. W tej sytuacji solidne 123,5 metra Kamila Stocha oraz bardzo dobre 127,5 metra Aleksandra Zniszczoła nie mogły dać więcej niż czwartą lokatę, ale już bez wyraźnych szans na awans w drugiej serii z powodu skali straty do trzecich Niemców, drugich Austriaków i pierwszych Norwegów. 

Przerywana porywistym wiatrem pierwsza seria miała tylko jedną dużą niespodziankę: tak słabo skaczących Słoweńców nikt się nie spodziewał. Wszyscy członkowie drużyny solidarnie nie dawali rady, przez co weszli do finału dopiero z ósmej pozycji, za USA.

Solidna druga seria Polaków pozwoliła utrzymać pozycję

W drugiej próbie znacząco słabiej wypadł Piotr Żyła (121 m), ale czego jemu brakło, to nadrobił nieoczekiwanie Maciej Kot. W jego przypadku 119 m to wynik znacznie powyżej pierwszego występu. Poprawił się również minimalnie Kamil Stoch (124 m), natomiast wciąż mógł być tylko tłem dla skaczących w jego grupie Sundala (133,5 m) czy Jana Hoerla (134 m). Najlepszy wśród Polaków ponownie był Zniszczoł, który doleciał do 130. metra w dobrym stylu i zagwarantował Biało-Czerwonym miejsce za podium.

Seria finałowa była popisem Norwegów i Austriaków, do których nie mogli doskoczyć Niemcy, okupujący trzecią lokatę. Solidny występ zanotowali Finowie, którzy zdołali utrzymać przewagę nad Słoweńcami. Ci poprawili się tylko o jedną pozycję, ostatecznie wyprzedzając USA.