Trzecia przygoda Van Gaala z reprezentacją. Do trzech razy sztuka?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Trzecia przygoda Van Gaala z reprezentacją. Do trzech razy sztuka?
Trzecia przygoda Van Gaala z reprezentacją. Do trzech razy sztuka?
Trzecia przygoda Van Gaala z reprezentacją. Do trzech razy sztuka?Profimedia
Dla Louisa van Gaala jest to trzeci raz, gdy prowadzi reprezentację Holandii. Po mundialu zakończy swoją karierę, a kadrę przejmie Ronald Koeman. Najlepszy wynik w swojej historii na mistrzostwach świata van Gaalowi będzie jednak pobić bardzo trudno.

Doświadczony szkoleniowiec jest niezwykle ceniony w światowej piłce. Już na samym początku swojej menedżerskiej kariery wygrywał Ligę Mistrzów z Ajaksem Amsterdam, a jeszcze w latach 90. zdążył objąć Barcelonę. To po pobycie w katalońskim klubie zdecydował się na swoją pierwszą przygodę z reprezentacją narodową. 

Okazała się ona jednak zupełnym niewypałem. Van Gaal przejmował kadrę po Euro 2000, z zadaniem awansu na mundial w Korei i Japonii. Holendrzy trafili do grupy eliminacyjnej m.in. z Portugalią, więc nie można było od nich wymagać pierwszego miejsca w grupie, ale drugie musiało być obowiązkiem. Oranje nie potrafili jednak pokonać Irlandii, przez co nie dali sobie szansy nawet w barażach. Wówczas pożegnał się ze swoim stanowiskiem po zaledwie 14 meczach, a występ na mundialu w roli szkoleniowca znacznie się od niego oddalił. 

Po kolejnych latach spędzonych w europejskich klubach oraz epizodzie w roli trenera reprezentacji Holandii do lat 20, Van Gaal doczekał się kolejnej okazji powalczenia o mistrzostwa świata. Sytuacja miała miejsce po ponad dziesięciu latach przerwy, ponieważ obejmował zespół Oranje po Euro 2012. Tym razem celem był awans na mundial w Brazylii. Wtedy eliminacje udało się wygrać w cuglach. W dziesięciu meczach Holendrzy stracili tylko dwa punkty, remisując z Estonią. Wygrali jednak pozostałe dziewięć spotkań i pewnie zapewnili sobie bilety do Brazylii. 

Świetny występ na mundialu

Grupa z Hiszpanią, Chile i Australią nie należała do najłatwiejszych, ale po tak udanych eliminacjach Holandia nie miała się czego obawiać. Van Gaal dysponował w kadrze pokoleniem, które cztery lata wcześniej przegrało finał mundialu w RPA. O sile reprezentacji stanowili wówczas Arjen Robben, Robin van Persie czy Wesley Sneijder. Nikt nie spodziewał się jednak, że Oranje aż tak zdominują swoją grupę. 

Już w pierwszym spotkaniu Holandia zrewanżowała się Hiszpanom za porażkę z 2010 roku i rozgromiła rywala aż 5:1. Po zwycięstwach nad Chile i Australią, drużyna Van Gaala pewnie wkroczyła w fazę pucharową. W 1/8 Oranje uporali się z Meksykiem, a w ćwierćfinale doprowadzili do niespodziewanych karnych z Kostaryką. Przeszkodą nie do przejścia okazała się jednak dopiero Argentyna, która w półfinale wyelimowała Holendrów po serii jedenastek. Van Gaalowi zostało jedynie wygrać mecz o brąz z zupełnie zdruzgotaną Brazylią. 

Na start Senegal

Dzisiaj 71-latek rozpocznie więc swój trzeci romans z mundialem, jednak poprzeczka do pokonania wisi bardzo wysoko. Holendrów zwykle wymienia się w roli jednego z faworytów turnieju, ale jednocześnie jednym tchem przed kadrą Van Gaala spokojnie można wymienić kilka lepiej prezentujących się na papierze reprezentacji. 

Szkoleniowca to jednak nie podłamuje, ponieważ on odważnie zapowiada, że Holendrzy jadą do Kataru zdobyć tytuł mistrzów świata. Najpierw będą musieli jednak przebrnąć przez fazę grupową, w której rywalizację zaczną od starcia z Senegalem. Dla Van Gaala będzie to coś nowego, bo w swojej karierze prowadził kadrę łącznie w 58 spotkaniach, a tylko raz mierzył się z drużyną z Afryki. W spotkaniu towarzyskim przed mistrzostwami w 2014 roku jego Holandia pokonała wówczas Ghanę 1:0.

Przy ataku na mistrzostwo świata Van Gaal musi też pamiętać, że Holandia wyjątkowo nie ma szczęścia do rozgrywania finałów. Oranje są jedyną drużyną, która nigdy nie wygrała mundialu, a grała w aż trzech finałach. Do tego aby obecna reprezentacja zaczęła martwić się tą "klątwą" jest jednak bardzo daleka droga.