Verstappen wygrywa deszczowy sprint w Belgii. Piastri i Gasly na podium

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Verstappen wygrywa deszczowy sprint w Belgii. Piastri i Gasly na podium

Verstappen wygrywa deszczowy sprint w Belgii. Piastri i Gasly na podium
Verstappen wygrywa deszczowy sprint w Belgii. Piastri i Gasly na podiumAFP
Nikogo śledzącego Formułę 1 nie powinno to dziwić - Max Verstappen wygrał kolejny wyścig, choć teraz chodzi tylko o sprint. W rywalizacji po mokrym torze Spa-Franchorchamps w Belgii Holender dojechał na metę przed Oscarem Piastrim z McLarena i Pierre'em Gaslym z Alpine.

Podobnie jak kwalifikacje do sprintu, sam sprint również został opóźniony ze względu na ulewę, która nawiedziła belgijski tor. Na szczęście jednak deszcz tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął, a tor zaczął przesychać na słońcu. Sędziowie zdecydowali się wypuścić kierowców na tor za samochodem bezpieczeństwa na cztery okrążenia formujące, po którym nastąpił lotny start. Wspomniane cztery kółka wliczały się już do sprintu. 

Sęk w tym, że po przejechaniu kilku okrążeń najdłuższego toru w kalendarzu pogoda zmieniła się na tyle, że cała stawka zamierzała wymienić opony w pełni deszczowe na przejściowe. W momencie gdy tylko zjechał samochód bezpieczeństwa, na zjazd zdecydowało się dziesięciu kierowców (po jednym z każdej ekipy), a operacja ta została powtórzona także na drugim okrążeniu i tym razem dotyczyła tych, którzy jeszcze nie zjeżdżali. 

To spowodowało spore zamieszanie i tłok w alei serwisowej. Najbardziej ucierpieli kierowcy Ferrari, którzy swoje stanowisko mieli bardzo blisko wjazdu do alei, przez co po szybkiej zmianie opon musieli czekać na "włączenie się do ruchu" - Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza kosztowało to po kilka pozycji. 

Prowadzenie stracił za to Verstappen, którego po wizycie w boksie wyprzedził Piastri, natomiast Holender bardzo szybko i bezproblemowo uporał się z Australijczykiem i zaczął budować przewagę.

Najciekawszą sytuacją na torze w trakcie dzisiejszego sprintu była zapewne walka Lewisa Hamiltona

z Sergio Perezem. Brytyjczyk próbował wyprzedzać, a obaj kierowcy zanotowali kontakt między swoimi bolidami. 

Wydawało się, że po ostrej walce Meksykanin się wybronił, ale po chwili zaczął tracić kolejne pozycje ze względu na szkody, jakie w jego samochodzie wyrządził Hamilton. Niedługo później Red Bull wcyofał swojego kierowcę z wyścigu, a Hamilton został ukarany pięcioma sekundami kary.

Zupełnie innym incydentem był z kolei samochód bezpieczeństwa wywołany przez Fernando Alonso, który po mocnym uślizgu zupełnie stracił panowanie nad bolidem i skończył sprint w żwirze. 

Już jutro kierowcy znowu będą pokonywać słynny belgijski tor. Tym razem jednak w dużo dłuższym, normalnym wyścigowym formacie. Zawodnicy ustawią się na starcie zgodnie z wynikami piątkowych kwalifikacji.