Zmniejszony limit zawodników. Thurnbichler: "To najgorsze, co mogło się wydarzyć"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Zmniejszony limit zawodników. Thurnbichler: "To najgorsze, co mogło się wydarzyć"
Zmniejszony limit zawodników. Thurnbichler: "To najgorsze, co mogło się wydarzyć"
Zmniejszony limit zawodników. Thurnbichler: "To najgorsze, co mogło się wydarzyć"
PAP
Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa podczas spotkania w Dubrovniku zmniejszyła kwoty startowe w zawodach letniej Grand Prix i Pucharu Świata w skokach narciarskich. Najlepsze reprezentacje będą mogły wystawiać maksymalnie sześciu zawodników.

Od 2007 roku do zeszłego sezonu maksymalny limit wynosił siedmiu skoczków. Ponadto z sześciu do czterech zawodników ograniczono liczebność "grupy krajowej", która przysługiwała gospodarzom zawodów. Jeszcze w ostatnim sezonie Polska podczas konkursów w Wiśle czy Zakopanem, teoretycznie mogła zgłosić 13 reprezentantów. Teraz limit w krajowych zawodach zmniejszy się do 10.

"Dla nas i pozostałych większych ekip, to najgorsze, co mogło się wydarzyć. Jeszcze na początku XXI wieku można było wystawiać ośmiu skoczków" - skomentował w rozmowie z portalem Skijumping.pl Thomas Thurnbichler, trener polskiej kadry.

Zmianom sprzeciwiały się przedstawiciele najsilniejszych reprezentacji, w tym Polski, Austrii i Słowenii. W zamyśle nowy przepis ma wyrównywać rywalizację i stwarzać większe szanse nacjom, które nie mają dobrych zawodników. W Pucharze Narodów od wielu lat w czołowej szóstce znajdują się jedynie Polacy, Niemcy, Austriacy, Słoweńcy, Norwegowie i Japończycy. Dystans pomiędzy TOP 6 a resztą świata stale się powiększa. Znajduje to odzwierciedlenie w małej liczbie uczestników konkursów drużynowych, a nawet indywidualnych. Kwalifikacje zastępowane są prologami, gdyż w zawodach uczestniczy mniej niż 50 zawodników.

"Tracimy rozwojowe miejsce startowe. Myślałem o tym na przykładzie minionej zimy. Jan Habdas czy Tomasz Pilch nigdy nie dostaliby szansy pokazania swoich umiejętności w Pucharze Świata" - stwierdził austriacki szkoleniowiec.

Thurnbichler nie wierzy, że nowy przepis przyczyni się do rozwoju skoków narciarskich. Twierdzi, że efekt może być wręcz odwrotny. "Moim zdaniem to zła decyzja dla przyszłości skoków. Obniżamy poziom zawodów" - ocenił.

Największy limit startowy w Pucharze Świata obowiązywał w latach 1993-1997. Wówczas najlepsze nacje mogły wystawiać 10, a uwzględniając grupę narodową nawet 20 skoczków.

"Chodzi o poziom sportowy. Jeżeli słabsze kraje będą pracowały ciężej, wówczas wywalczą sobie swoje miejsce. Mamy swoich skoczków w czołowej "45" światowego rankingu (WRL), więc w pełni na to zasłużyliśmy. Wykonujemy dobrą robotę, więc mamy więcej miejsc startowych. To tak jakby w piłce nożnej słabsze kraje zdecydowały, że w przyszłości najlepsze kluby będą grały z dziesięcioma graczami na boisku, bo wtedy będzie bardziej sprawiedliwie. Skoki narciarskie to wyczynowy sport na najwyższym poziomie" - podsumował Thurnbichler.

W ostatnim sezonie PŚ w Pucharze Narodów uplasowały się kolejno: Austria (7093 pkt), Norwegia (5631), Słowenia (5573), Polska (4889), Niemcy (4512) i Japonia (2035). Siódma Szwajcaria zgromadziła zaledwie 782 pkt, ósma Finlandia - 459, dziewiąte Włochy - 415, a dziesiąte Stany Zjednoczone - 356. Pozostałych osiem reprezentacji zdobyło w sumie 360 punktów.