Celtics zmarnowali ogromną przewagę, Kings znów minimalnie lepsi od Clippers

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Celtics zmarnowali ogromną przewagę, Kings znów minimalnie lepsi od Clippers
Celtics zmarnowali ogromną przewagę, Kings znów minimalnie lepsi od Clippers
Celtics zmarnowali ogromną przewagę, Kings znów minimalnie lepsi od ClippersAFP
Sezon regularny NBA wkracza w decydującą fazę, a to oznacza, że każde spotkanie ma coraz większy wpływ na tabelę. W nocnych spotkaniach Boston Celtics przegrał z Brooklyn Nets 105:115, mimo że prowadził aż 28 punktami. Za to Sacramento Kings znów wygrali po nerwowej końcówce z Los Angeles Clippers 128:127.

Jeszcze niedawno Los Angeles Lakers pokonali Dallas Mavericks, mimo że w trakcie meczu przegrywali różnicą 27 punktów. Było to wówczas odrobienie największych strat w tym sezonie przez jakikolwiek zespół. Teraz ich wynik pobili Nets, którzy w dodatku dokonali tego w hali ubiegłorocznego finalisty ligi.

W trakcie drugiej kwarty Celtics prowadzili nawet 51:23, a mimo to już w trzeciej kwarcie to goście wyszli na prowadzenie. Ostatecznie wygrali aż dziesięcioma punktami przewagi. Do zwycięstwa poprowadził ich Mikal Bridges, zdobywając 38 oczek. W szeregach gospodarzy najlepiej zaprezentował się Jaylen Brown, który rzucił 35 punktów. "Pokonali nas w każdej możliwej kategorii, która podlega analizie" - mówił po meczu Joe Mazzulla, trener Celtów.

Swoją dramaturgię miało także starcie Kings z Clippers. To właśnie te dwie drużyny wzięły ostatnio udział w meczu, który okazał się drugim w historii NBA pod względem łącznej liczby punktów zdobytej przez oba zespoły. Wtedy w hali w Los Angeles to goście z Sacramento wygrali 176:175 po dwóch dogrywkach. Clippers chcieli więc wziąć rewanż, ale znów polegli jednym punktem. 

Tym razem do wyłonienia zwycięzcy nie było jednak potrzeba dogrywki. Największy błąd w meczu zanotował Russell Westbrook, który rzucił 27 punktów i zaliczył 10 asyst. W jednym z ostatnich posiadań zespołu nie złapał on piłki, która odbiła się od jego rąk i wyszła na aut. Po chwili Kings mieli swoją akcję, w której Robert Covington popełnił faul na Domantasie Sabonisie. Litwin na kilka sekund przed końcem trafił dwa rzuty wolne i zapewnił swojej ekipie zwycięstwo.

Emocji nie brakowało także w pozostałych spotkaniach. New York Knicks pokonali na wyjeździe Miami Heat 122:120 po heroicznym rzucie w końcówce Juliusa Randle'a, dzięki czemu wydłużyli serię zwycięstw do ośmiu meczów.

Swój drugi mecz w barwach Phoenix Suns zagrał z kolei Kevin Durant. W ciągu 31 minut na parkiecie rzucił on 20 punktów, zebrał dziewięć piłek i rozdał sześć asyst, a jego drużyna pokonała na wyjeździe Chicago Bulls 125:104