Dani Alves w areszcie pod zarzutem przemocy seksualnej

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Dani Alves w areszcie pod zarzutem przemocy seksualnej
Zaktualizowany
Dani Alves w areszcie pod zarzutem przemocy seksualnej
Dani Alves w areszcie pod zarzutem przemocy seksualnej
AFP
Katalońska policja zatrzymała Brazylijczyka. Stąd zdecydował, że należy zastosować areszt tymczasowy wobec 39-letniego zawodnika, który miał jeszcze dziś wracać do Meksyku.

Były piłkarz Juventusu i Barcelony, a obecnie zawodnik meksykańskiego Pumas, Dani Alves, został zatrzymany przez Mossos d'Esquadra (katalońska policja). Obrońca z boiska obecnie sam potrzebuje nie lada obrońcy, ponieważ został oskarżony o napaść seksualną na kobietę.

O co jest oskarżony Dani Alves?

Do zdarzenia miało dojść 30 grudnia w znanym barcelońskim klubie Sutton. Tam reprezentant Brazylii miał w toalecie wykorzystać seksualnie kobietę wbrew jej woli. Zarzuty są bardzo poważne: Alves miał zamknąć o 16 lat młodszą kobietę w toalecie prywatnego VIP roomu i przez ok. 15 minut zmuszać do czynności seksualnych, w tym do seksu oralnego i wreszcie wymuszonej przemocą penetracji. Pokrzywdzona miała być rzucana na ziemię i bita, a ujawnione dziś przez El Periódico szczegóły zeznań są znacznie drastyczniejsze niż pierwotnie przedstawiana wersja.

Sprawa ujrzała światło dzienne w pierwszych dniach stycznia po tym, jak kobieta niemal natychmiast odbyła obdukcję i powiadomiła policję.

Co się wydarzyło 20 stycznia?

Dziś przed południem, po przyjeździe z Meksyku, 39-latek został zatrzymany i przewieziony na komisariat w celu złożenia zeznań. Następnie przewieziono go do sądu, gdzie sędzia przychylił się do oczekiwań prokuratury i zastosował wobec podejrzanego areszt tymczasowy bez możliwości wniesienia kaucji.

W takich sytuacjach zwykle nie stosuje się aresztu, jednak okoliczności obciążają zawodnika. Prokuratura twierdzi, że dysponuje nagraniami z kamer (te nie obejmują samej toalety, ale pozostałe elementy klubu) i zeznaniami świadków, nie tylko pokrzywdzonej. Również w obdukcji potwierdzono istnienie obrażeń spójnych z jej wersją wydarzeń. Zgadzają się także dowody zabezpieczone przez policję, w tym odciski palców i materiał biologiczny.

Kluczowy dla decyzji sądu okazał się jednak aspekt potencjalnego uniknięcia sprawiedliwości przez Alvesa poprzez wyjazd z kraju. Zawodnik miał wykupiony bilet na lot powrotny, dysponuje też dużymi zasobami finansowymi. Gdyby zrezygnował z ponownego podróżowania do Europy, mógłby więc nie odbyć kary po ewentualnym skazaniu.

Alves zaprzecza, ale dowody przeczą jemu

Sam piłkarz nie przyznaje się do winy. Nie wiemy, jakiej treści zeznania złożył po zatrzymaniu, jednak na początku stycznia na antenie telewizyjnej zaprzeczał oskarżeniom. "Przede wszystkim chcę temu zaprzeczyć. Byłem tam, spędzałem wieczór z innymi, dobrze się bawiłem, ale nie przekraczałem niczyich granic. (...) Nie wiem, kim jest ta kobieta, nie znam jej, nigdy w życiu jej nie widziałem" - mówił piłkarz.

Według informacji ujawnionych po piątkowym przesłuchaniu piłkarz trzyma się dalej tej samej wersji. To poważny problem, ponieważ są nagrania pokazujące go z ofiarą, której rzekomo nigdy nie widział na oczy.

Pumas zrywają kontrakt z Alvesem

W związku z jego aresztowaniem władze meksykańskiej Ligi MX poinformowały o szczegółowej analizie sprawy. W takich przypadkach może dojść do jednostronnego zakończenia umowy i dokładnie na taki krok zdecydowały się po południu miejscowego czasu władze Pumas. Tym samym zawodnik stanie przed sądem bez klubu.