Drużyna Sochana awansowała do finału Rising Stars, ale w nim przegrała

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Drużyna Sochana awansowała do finału Rising Stars, ale w nim przegrała

Drużyna Sochana awansowała do finału Rising Stars, ale w nim przegrała
Drużyna Sochana awansowała do finału Rising Stars, ale w nim przegrałaAFP
W Salt Lake City rozpoczął się kolejny Weekend Gwiazd w NBA. Jak zwykle na inaugurację na parkiecie pojawili się najlepsi debiutanci i drugoroczniacy w lidze. Wśród nich Jeremy Sochan, który zaimponował kapitalnym wsadem.

W turnieju spotkały się cztery drużyny złożone z siedmiu zawodników. Byli oni wcześniej wybierani przez specjanych trenerów - Pau Gasola, Joakima Noah i Derona Williamsa, czyli byłych graczy NBA. Czwartą drużynę tworzyli zawodnicy z G-League. Półfinały rozgrywano do 40 zdobytych punktów, finał do 25. Zawody nie były ograniczone zegarem, który wyznaczałby czas do końca meczu. 

Drużyna Sochana pod przewodnictwem Noah spotkała się w półfinale z zespołem z G-League, który prowadził Jason Terry. Sochan wyszedł w pierwszej piątce i w trakcie niecałych dziesięciu minut na parkiecie zdobył sześć punktów oraz zaliczył po jednej zbiórce, asyście i przechwycie. 

Był trzecim najlepiej punktującym swojej ekipy po Quentinie Grimesie i Evanie Mobleyu, którzy zdobyli kolejno 13 i osiem oczek. Występ Sochana zostanie zapamiętany przede wszystkim z uwagi na jego efektowny wsad, który szybko obiegł wiele kont w mediach społecznościowych związanych z amerykańską koszykówką.

W samym meczu widzieliśmy naprawdę sporo akcji defensywnych, które rzadko zdarzają się w tego typu meczach pokazowych. W drużynie rywali zespołu Polaka zobaczyliśmy m.in. Scoota Hendersona, który jest typowany na drugi numer zbliżającego się draftu. Gracze NBA nie chcieli dać się pokonać zawodnikom G-League, a ci chcieli udowodnić, że wcale nie są gorsi, więc mieliśmy sporo walki. 

Przez większość meczu drużyna prowadzona przez Noah zdecydowanie prowadziła, nawet dwucyfrową liczbą punktów. Zespół Terry'ego potrafił jednak dogonić mocniejszych na papierze rywali, ale ostatecznie to ekipa Sochana wygrała 40:32 i awansowała do finału, w którym miała zmierzyć się z zespołem Gasola. W drugim półfinale wygrał on 40:25 z zespołem wybieranym przez Williamsa. 

Finał rozgrywany był do 25 zdobytych punktów, a Sochan ponownie pojawił się w pierwszej piątce. Tym razem przebywał na parkiecie niecałe sześć minut, w trakcie których zdobył jeden punkt i zebrał jedną piłkę. Zdecydowanym liderem jego zespołu był Grimes, który rzucił aż 14 z 20 ostatecznie zdobytych punktów przez całą drużynę. 

Rywale, z Bennedictem Mathurinem, Scottiem Barnesem i Jose Alvarado na czele, okazali się więc za mocni. Polscy kibice mają jednak powody do dumy. Reprezentant Polski oficjalnie pierwszy raz wziął udział w wielkim wydarzeniu, jakim jest Weekend Gwiazd w NBA.