Polacy jak natchnieni, po wygranej z Koreą o krok od Elity!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polacy jak natchnieni, po wygranej z Koreą o krok od Elity!
Polacy jak natchnieni, po wygranej z Koreą o krok od Elity!
Polacy jak natchnieni, po wygranej z Koreą o krok od Elity!PZHL
Trudno o lepsze wieści podczas majówki: Polska wygrała z Koreą Południową aż 7:0 podczas mistrzostw świata Dywizji IA. Został już tylko jeden mecz do wygrania, by nasza reprezentacja po 21 latach wróciła do Elity!

Wtorkowa wygrana z faworyzowanymi Włochami była dla kibiców hokeja w Polsce prawdziwym dreszczowcem, który na szczęście miał dobre zakończenie. Ponieważ Biało-Czerwoni mieli bardzo niewiele czasu na odpoczynek, o 13:00 w środę wyglądali niewyraźnie. Pierwsze 10 minut meczu z Koreą Południową nie należało do udanych, czego rywale na szczęście nie wykorzystali.

Polską drużynę pobudził skutecznie gol Alana Łyszczarczyka, który później okazał się wiodącą postacią całego spotkania. Tuż przed połową tercji dał Polsce prowadzenie po asyście Zygmunta i Ciury, a na 40 sekund przed końcem tercji przewagę podwoił Bartłomiej Jeziorski.

Koreańczycy mogą wydawać się przeciwnikiem egzotycznym, ale fani śledzący hokej wiedzą doskonale, że tej drużyny lekceważyć nie można. Na szczęście w środowe popołudnie w Nottingham rywale sami utrudnili sobie życie. Pierwsza tercja była dość wyrównana, ale nie zdołali strzelić gola. 

W drugiej frustracja dała o sobie znać i ostrą grą Koreańczycy zapracowali na kary, które ułatwiły Biało-Czerwonym utrzymanie kontroli nad przebiegiem gry. Trzy razy w drugiej tercji Polacy trafiali, grając w przewadze, a bramki notowali kolejno Jeziorski, Wałęga i Dziubiński. Dwie pierwsze (strzelone od 11. do 13. minuty) zdały się przesądzić o losach meczu. Przeciwnicy byli bezradni i mieli problem z zagrożeniem bramce Murraya. Sam John Murray, dodajmy, rozegrał doskonały mecz, broniąc 17 strzałów i drugi raz nie wpuszczając do bramki niczego.

Nerwy rywalom puściły zwłaszcza pod koniec drugiej partii, gdy na lodzie zostało już tylko trzech zawodników. Wtedy właśnie, na pół minuty przed końcem, swojego gola dołożył Krystian Dziubiński.

Mając dobry wynik w rękach i przeciwnika psychicznie już pokonanego, Polacy grali zachowawczo w ostatniej tercji, jakby woleli dowieźć zero z tyłu niż podnosić prowadzenie. Zrobiło się prawie sennie, ale kibiców Polski na trybunach obudził gol Marcina Kolusza w 13. minucie.

Fani Biało-Czerwonych tylko chwilami ustawali w dopingu
Fani Biało-Czerwonych tylko chwilami ustawali w dopinguPZHL

Przy tej bramce asystowali mu Kruczek i Łyszczarczyk, co dla tego ostatniego oznaczało dorobek 1 gola i 3 asyst w meczu. Był więc skazany na MVP spotkania i spiker chyba od tego czasu pracował nad wymową wyjątkowo trudnego nazwiska, bo poszło mu to po spotkaniu całkiem nieźle!

Polacy zagrali z kolei więcej niż nieźle, w tym meczu zagrało wszystko. Wisienką na torcie był przyznany Polsce rzut karny na 6 minut przed końcem meczu, którego Dziubiński zamienił na gola po położeniu i minięciu bramkarza. 

Przed Biało-Czerwonymi ostatni pojedynek w Nottingham. W piątek zagramy z Rumunią i ten mecz trzeba wygrać, by zagwarantować sobie powrót do rozgrywek Elity po 21 latach. Na razie Polacy zajmują pierwsze miejsce w turnieju, ale w środę zaplanowano jeszcze dwa mecze. Po wieczornym starciu Wielka Brytania-Rumunia najpewniej to Brytyjczycy wrócą na pozycję lidera. Wcześniej, o 17:00, Włosi zagrają z Litwą.