Bardzo dobry mecz Sochana, ale fatalna gra San Antonio Spurs

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Bardzo dobry mecz Sochana, ale fatalna gra San Antonio Spurs

Bardzo dobry mecz Sochana, ale fatalna gra San Antonio Spurs
Bardzo dobry mecz Sochana, ale fatalna gra San Antonio SpursAFP
W poniedziałek NBA świętowała dzień Martina Luthera Kinga, przez co kibice mogli oglądać bardzo dużo spotkań, które rozciągały się w czasie przez cały dzień w Stanach Zjednoczonych. W ten sposób Atlanta Hawks grała z San Antonio Spurs w późnych godzinach wieczornych czasu polskiego. Gospodarze wygrali 109:99, ale wynik nie mówi wiele o całym meczu. Jeremy Sochan zdobył 23 punkty.

Spurs "nie dojechali" na początek meczu i ogromne starty musieli odrabiać niemal od samego początku spotkania. Już po pierwszej kwarcie było 35:16 dla gospodarzy, więc przyjezdni z Teksasu mieli do nadrobienia 19 punktów. Sytuacja pogorszyła się w przerwie, bo wówczas było to 35 punktów straty. W końcówce Spurs ruszyli do ataku, ale gospodarze mieli wynik pod kontrolą, więc ostatecznie stanęło na zwycięstwie różnicą 10 oczek. 

Jedynym wyróżniającym się zawodnikiem Spurs na początku spotkania był Sochan, który dobrze wszedł w mecz i trzymał wynik dla drużyny Gregga Popovicha. Łącznie zdobył 23 punkty, do których dołożył osiem zbiórek i cztery asysty. Miał też dwa przechwyty i dwa bloki. Trafił osiem na 16 rzutów z gry, w tym dwa z czterech z dystansu oraz wszystkie pięć rzutów wolnych

W drugiej połowie przebudził się Victor Wembanyama, który jako jedyny w ekipie Spurs zdobył więce punktów od Sochana. Francuz miał 26 punktów, do których dodał 13 zbiórek, miał też aż pięć bloków. 

Gwiazdą spotkania był jednak Trae Young, który poprowadził Hawks do zwycięstwa, a w pierwszej połowie urządził sobie jednoosobowy konkurs rzutów za trzy punkty z dalekiego dystansu. Łącznie zdobył 36 punktów, miał też 13 asyst. 

Spurs zamykają Konferencję Zachodnią, Hawks zajmują 11. miejsce na Wschodzie.