Stephen Curry w ostatniej chwili zapewnił zwycięstwo Warriors nad City Thunder

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Stephen Curry w ostatniej chwili zapewnił zwycięstwo Warriors nad City Thunder
Stephen Curry w ostatniej chwili zapewnił zwycięstwo swojej drużynie
Stephen Curry w ostatniej chwili zapewnił zwycięstwo swojej drużyniePAP
Stephen Curry zdobył punkty na 0,2 sekundy przed końcem meczu, a jego Golden State Warriors wygrali na wyjeździe z Oklahoma City Thunder 141:139 w NBA. Koszykarze Miami Heat przerwali serię czterech porażek, ogrywając we własnej hali Washington Wizards 121:114.

Curry rzucił 30 punktów, w tym game-winnera na 0,2 sekundy przed końcem. Początkowo jego rzut został anulowany, ponieważ sędziowie myśleli, że Draymond Green dotknął piłki przy próbie dobitki. Po obejrzeniu powtórki zmienili zdanie. Sędziowie stwierdzili, że Green dotknął obręczy, a nie piłki.

"Przez znaczną część meczu daliśmy sobie szansę na wygraną. Musimy być jednak lepsi w końcowych fragmentach" – podkreślił obrońca Thunder Josh Giddey.

Koszykarze Miami Heat przejęli kontrolę nad meczem w trzeciej kwarcie, wychodząc przed ostatnią ćwiartką na 20-punktowe prowadzenie. W pewnym momencie ich przewaga wzrosła do 25 "oczek". 24 punkty i 10 zbiórek zanotował Tyler Herro, któremu do triple-double zabrakło jednej asysty. Jimmy Butler dołożył 20 punktów, a Bam Adebayo i Duncan Robinson po 19. Heat przerwali serię czterech porażek i liczą, że ten mecz będzie dla nich nowym początkiem po słabym wejściu w nowy sezon.

"Myślę, że musimy grać dużo lepiej i bardziej twardo. Wszyscy musimy być lepsi" – oznajmił Kule Kuzma, zdobywca 22 punktów dla Wizards.

Memphis Grizzlies wciąż pozostają bez wygranej w nowym sezonie. W piątek ulegli po dogrywce Portland Trail Blazers 113:115, choć prowadzili 10 punktami na trzy minuty i 21 sekund przed końcem.

Chicago Bulls ulegli na własnej hali Brooklyn Nets 107:109. Dorian Finney-Smith rzucił 21 punktów, a Mikal Bridges 20. Nets udowadniają, że solidną defensywą są w stanie nadrobić fakt, że nie mają w składzie wyraźnej gwiazdy. Na 38 sekund przed końcem Bulls mieli szansę na wyrównanie lub wyjście na prowadzenie. W dwóch kolejnych akcjach Zach LaVine nie był jednak w stanie umieścić piłki w obręczy.

"Przez cały mecz graliśmy raczej prawidłowo. Nie potrafiliśmy jednak zatrzymać ich akcji w najważniejszym momencie. Rzucili więcej punktów niż my. Ogólnie jednak nie zagraliśmy źle" – ocenił trener Bulls Billy Donovan.

W pozostałych piątkowych meczach ligi NBA Indiana Pacers pokonali Cleveland Cavaliers 121:116, a Milwaukee Bucks wygrali z New York Knicks 110:105.