MŚ 2022. Sukces Arabii kosztem blamażu Meksyku? To prawdopodobne

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
MŚ 2022. Sukces Arabii kosztem blamażu Meksyku? To prawdopodobne
MŚ 2022. Sukces Arabii kosztem blamażu Meksyku? To prawdopodobne
MŚ 2022. Sukces Arabii kosztem blamażu Meksyku? To prawdopodobne
ProfimediaAFP
Zero strzelonych bramek to najlepsze potwierdzenie zarzutów wobec reprezentacji Meksyku. Umie rozbijać ataki rywali, ale gra "antyfutbol" i w ataku jest bezzębna. To ostatnia szansa na pokazanie, że El Tri mają też lepsze oblicza. A Saudyjczycy tylko czekają, aż Meksyk rozewrze szyki.

Arabia Saudyjska na jeden dzień zatrzęsła równowagą w światowej piłce, upokarzając Argentynę. Meksykowi ta sztuka się nie udała – ani punktu, ani bramki na Argentynie nie zarobili. Ponieważ obie drużyny zachowały szansę na awans, w dzisiejszym starciu "na dnie" Grupy C gra idzie o wszystko. Tylko wygrana pozwoli Meksykowi liczyć na drugie miejsce, a Arabii – nawet na pierwsze.

W zdecydowanie gorszej sytuacji jest więc Meksyk. Nic zresztą dziwnego, ich klątwą miało być odpadnięcie w pierwszym meczu po wyjściu z grupy, a po dwóch spotkaniach mają 1 punkt, bez strzelonej bramki. W gorszej sytuacji byliby tylko w przypadku przegranej w trudnym dla obu stron remisie z Polską.

Jednak już wówczas, na początku turnieju, trener Meksyku był wygwizdywany przez fanów El Tri prawie tak mocno, jak Robert Lewandowski. Jeśli wtedy wydawało się, że Tata Martino jest w trudnej sytuacji, to dziś jego słowa z września (jakoby był wrogiem nr 1 w Meksyku) wydają się coraz bliższe prawdy. Argentyński selekcjoner jest już nazywany koniem trojańskim i dziś o 20 musi udowodnić, że potrafi zmobilizować zespół do walki o zwycięstwo. Choć jeden raz, chociaż przeciwko drużynie notowanej kilkadziesiąt pozycji niżej.

Trener Renard nie ma aż takiego problemu. Już przeszedł do historii i nawet porażka Zielonych Sokołów z Polską tego nie zmieniła. Cel od początku jednak stawiał wyżej: wyjść z grupy. A że jest postacią charyzmatyczną i zależy mu na udowodnieniu swoich umiejętności, na pewno szykuje drużynę na dzisiejszego rywala.

Meksyk po dwóch meczach wydaje się mieć tylko jeden decydujący atut: bezlitosna destrukcja ofensywy rywala. Zawodnicy El Tri potrafili nawet Argentynie napsuć sporo krwi w obronie. O ile jednak z Argentyną gra na remis wydawała się sensowną taktyką, o tyle dziś remis nie da Meksykowi niczego poza dopełnieniem kompromitującego występu w Katarze.

Tymczasem czołowa do niedawna drużyna Ameryki Północnej nie ma ataku. Indywidualne próby rajdów Hirvinga Lozano są niewystarczające, stałe fragmenty wymagają wyższej skuteczności, a największa gwiazda ataku, Raúl Jiménez, nie zmieniła sytuacji w żadnym z dwóch dotychczasowych meczów.

Arabia Saudyjska może znaleźć odpowiedź na solidną obronę Meksyku. W obu swoich meczach grupowych pokazali, że wierzą w swoje umiejętności. Dodatkowo są zgrani i potrafią świetnie odnaleźć się w tzw. małej grze. Dotąd nie brakowało im też szybkości i twórczego podejścia w ofensywnej tercji rywali. Bramkę Wojciecha Szczęsnego ostrzeliwali często, dlatego wynik może dziś w sporej mierze zależeć od postawy bramkarza. Guillermo Ochoa jest co prawda legendą, ale Argentyny nie zatrzymał, a Saudyjczycy też umieją kąsać. Najważniejsze pozostaje zatem pytanie, czy po dwóch bardzo ciężkich fizycznie meczach zawodnicy z Półwyspu Arabskiego mają dość sił na niewygodnego rywala.