Kibice pod stadionem w Pradze: "Polacy, nic się nie stało"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kibice pod stadionem w Pradze: "Polacy, nic się nie stało"

Kibice pod stadionem w Pradze: "Polacy, nic się nie stało"
Kibice pod stadionem w Pradze: "Polacy, nic się nie stało"PAP
Polscy kibice wychodzący ze stadionu Fortuna Arena w Pradze, gdzie kadra Fernando Santosa przegrała z Czechami 1:3 w eliminacjach Euro 2024, nie mieli wesołych min. Niektórzy powtarzali znane hasło: "Polacy nic się nie stało". Mimo porażki zapewniali, że będą na kolejnych spotkaniach reprezentacji.

"Stało się to samo co przez ostatnie 26 lat. Jest nowy trener i pierwszy mecz przegrywamy" - powiedział kibic biało-czerwonych, który do Pragi przyjechał z Gdańska.

Podkreślił, że choć powtarza "Polacy nic się nie stało", to optymistą jest raczej z przyzwyczajenia i niejako z obowiązku.

"Mam nadzieję, że następne mecze będą lepsze" – powiedział jego kolega, także z Wybrzeża. I dodał, że czeka na to, co w poniedziałek wydarzy się w meczu z Albanią w Warszawie.

Rozmówcy przyznali, że mimo dobrych występów naszych reprezentantów w ligach europejskich i polskiej, gra biało-czerwonych pokazuje, że mamy zawodników, ale nie drużynę.

Kibic z Elbląga dodał, że czas pokaże, czy trener wart jest reprezentacji. Jego zdaniem o wyniku zdecydowały pierwsze trzy minuty, ale część winy ponosi kiepska atmosfera w drużynie i brak kilku kontuzjowanych zawodników. "Może dobrze, że jest trochę młodych. Może to się jeszcze poukłada" – powiedział.

Kibice, którzy przyjechali do Pragi z Podkarpacia, stwierdzili po przegranym meczu, że chyba słabo znają się na piłce nożnej, skoro obstawiali inny wynik.

"Okazało się, że nowy selekcjoner albo także słabo zna się na futbolu, albo słabo poznał drużynę" – powiedzieli.

Ich zdaniem, być może Santos zbyt późno zorganizował zgrupowanie kadry reprezentacji Polski.

"Pierwsze dwie minuty pokazały wszystkie mankamenty obrony. Nie dało się patrzeć na to" – uznali, a na pytanie, czy mogą pochwalić któregoś z polskich piłkarzy, kręcili głowami.

"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zwiedziliśmy Pragę, pochodziliśmy. Teraz pojedziemy do Warszawy, z nadzieją na lepszy wynik".

Kibice reprezentacji Czech byli oczywiście w świetnych humorach. Jeden z nich podkreślił, że dwa szybkie gole na samym początku załatwiły sprawę. "Nasi grali bez stresu, spokojnie" - dodał.

Mieszkaniec Pragi zwrócił uwagę, że przy pierwszym golu nie mogło być mowy o winie Szczęsnego.

"Ten pierwszy gol po strzale głową był praktycznie nie do obrony" – powiedział i dodał, że jego zdaniem Polacy chyba nie spodziewali się takiego początku, ale nie sądzi, żeby zlekceważyli przeciwnika.

"Każdy, kto choć trochę miał do czynienia ze sportem, wie, że to się może stać. To był dobry mecz" – ocenił.