W pierwszym niedzielnym meczu Fortuna 1 Ligi na pustawy (trwa protest kibiców) stadion w Gdyni przyjechał lider tabeli, GKS Tychy. Śląski zespół był jedynym z serią samych zwycięstw od startu rozgrywek, ale Arkowcy też mają drużynę, która powinna walczyć o czołowe lokaty w sezonie 2023/24.
W pierwszej połowie po żadnym z zespołów nie było jednak widać jakości, która uprawniałaby do myślenia o awansie na najwyższy szczebel rozgrywek. Celnych strzałów nie oddał nikt i zanosiło się, że do przerwy nieliczni widzowie nie zobaczą niczego ciekawego.
Zobaczyli, ale nie to, czego chce się doświadczyć w piłce nożnej. Po 35 minutach gry prawoskrzydłowy tyszan Dominik Połap dostał czerwoną kartkę za odepchnięcie jednego z chłopców podających piłki. Zobowiązany do oddania futbolówki nastolatek trzymał na niej nogę, na co zawodnik zareagował przemocą. Natychmiast przybiegli piłkarze gospodarzy, a za protesty kolejnym ukaranym czerwoną kartką był trener GKS-u Dariusz Banasik.
Ten moment zmienił losy meczu, nawet jeśli przyjezdni dograli połowę bez zmian kadrowych. Co więcej, w niezmienionym składzie wrócili na boisko po przerwie. Arkowcy zdołali wykorzystać przewagę liczebną w 52. minucie, gdy po rozegraniu rzutu rożnego miejsce przed polem karnym znalazł sobie Olaf Kobacki. Zawodnik przymierzył i wsunął lekko podkręcony strzał pod dalszy słupek.
Dopiero wtedy doszło do poczwórnej zmiany w drużynie GKS-u, ale na uratowanie meczu sposobu już nie było. Przyjezdni nie zdołali w drugiej połowie zagrozić Arce, za to miejscowi strzelali w sumie 17 razy.
Aż dziw, że na kolejną bramkę musieli czekać do 83. minuty, a w dodatku zdobyli ją po trudnym do wyobrażenia błędzie cofniętego do obrony Mateusza Radeckiego. Zawodnik podholował piłkę pod własną bramkę, po czym w banalny sposób dał się ograć. Piłka trafiła do Karola Czubaka, który podniósł prowadzenie do 2:0.
I choć Arka wygrywa drugi raz z rzędu, to mecz trudno uznać za atrakcyjny dla kibiców. Aż 11 kartek, z czego dwie czerwone, to dostatecznie wymowna statystyka. GKS Tychy po raz pierwszy w sezonie traci punkty, a jeszcze dziś może stracić prowadzenie w lidze, jeśli swój pojedynek ze Stalą Rzeszów wygra zdecydowany faworyt, Miedź Legnica.