Przedostatni w roku mecz dla Termaliki i Arki Gdynia rozpoczął się w mroźny poniedziałkowy wieczór od stosunkowo szybkiego prowadzenia gospodarzy, stawiającego w trudnym położeniu liderów Fortuna 1 Ligi.
Słonie z Niecieczy jeszcze przed upływem pierwszych 10 minut otrzymały rzut karny. Jego pewnym egzekutorem był człowiek w masce – Wiktor Biedrzycki.
W 17. minucie wydawało się, że Arka wypracowała wyrównanie, gdy podkręcone dośrodkowanie Stolca przeciął głową wbiegający Karol Czubak. Przy swoim wzroście nie musiał nawet skakać, ale radość okazała się przedwczesna, jego kolega był wcześniej na spalonym.
Sprawdź komplet statystyk z meczu Bruk-Bet Termalica-Arka Gdynia
Akcja nie była jednak przypadkowa – Śledzie atakowały raz po raz i udało im się zmienić wynik w 21. minucie. Tym razem strzelec pierwszej jedenastki dał rywalom rzut karny, wykorzystany przez Kobackiego.
Gole w pierwszej połowie padały tylko z rzutów karnych, ale bez wątpienia więcej z gry miała Arka. Miejscowi wydawali się zdezorientowani, wybici z rytmu.
Zmienili swój wizerunek po przerwie, gdy ruszyli do odbudowy przewagi. Cel zrealizowali w 58. minucie, gdy szarżujący Radwański dostał świetne prostopadłe podanie i oddał jeszcze lepszy strzał pod dalszy słupek, poza zasięgiem Lenarcika w bramce.
Arka była przeciwieństwem siebie z pierwszej połowy – dojście do sytuacji strzeleckiej wydawało się ponad możliwości Pomorzan. Słonie najpierw lepiej atakowały, a później zdecydowanie skuteczniej broniły korzystnego wyniku przeciwko niedokładnym próbom ofensywnym Arki.
Śledzie do końca meczu nie zdołały zmienić wyniku i notują pierwszą porażkę od września. Wynik oznacza, że ekipa z Trójmiasta może wciąż stracić fotel ligowego lidera przed końcem roku. Niecieczanie czają się z kolei, by zamknąć 2023 na miejscu barażowym. Warunkiem jest kolejna wygrana w ostatnim meczu roku.