Niespodziewanie polski zespół pokonał Telekom Veszprem w Lidze Mistrzów

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Niespodziewanie polski zespół pokonał Telekom Veszprem w Lidze Mistrzów

Niespodziewanie polski zespół pokonał Telekom Veszprem w Lidze Mistrzów
Niespodziewanie polski zespół pokonał Telekom Veszprem w Lidze MistrzówPAP
Piłkarze ręczni Wisły Płock wygrali przed własną publicznością w meczu 10. kolejki Ligi Mistrzów z Telekomem Veszprem 37:30 (18:11). To trzecia wygrana wicemistrzów Polski w rozgrywkach.

Faworytem meczu rozgrywanego w Orlen Arena byli goście, podopieczni trenera Momira Ilicia, zajmujący drugie miejsce w tabeli. Wisła zaliczyła siedem porażek i dwie wygrane z Celje Pivovrna Lasko.

Płocczanie rozpoczęli spotkanie od agresywnej obrony i w efekcie w 3. min prowadzili 2:0. Dwiema bramkami prowadzili jeszcze w 5. min., ale w 7., po wykorzystanym przez Gaspera Marguca rzucie karnym był remis 4:4. Remis 5:5 był także w 9. min, ale potem bardzo dobry okres gry zaprezentowali gospodarze, wykorzystując błędy rywali i na tablicy pojawił się wynik 8:5.

W 13. min, po bramce George Fazekasa, trener Veszprem Momir Ilic wziął czas, bo jego drużyna przegrywała 5:9. Pierwszy kwadrans spotkania zakończył się prowadzeniem Wisły 10:5, a to nie było jeszcze ostatnie słowo gospodarzy, którzy rozpoczęli spotkanie z ogromnym animuszem.

Goście wyraźnie się pogubili, nie mogli sobie poradzić z płockimi obrońcami i przy wyniku 15:9 trener Ilic poprosił o drugą przerwę w grze. Na niewiele się to zdało, bo w 27. min gospodarze prowadzili 17:10. Ogromny udział w tym wyniku miał bramkarz Marcel Jastrzębski, broniący jak w transie, i George Fazekas – wypożyczony z Telekom Veszprem, który zdobył w pierwszej części spotkania 6 goli. Na przerwę płocczanie schodzili przy wyniku 18:11, w tym sezonie po raz pierwszy uzyskali taką przewagę, zwłaszcza nad wyżej notowanym przeciwnikiem.

Po przerwie Wisła zaczęła bardzo dobrze, w 35. min podwyższyła przewagę na 21:13, ale goście nie rezygnowali z walki i w 37. min na tablicy był wynik 21:16. W 40. min różnica zmalała do czterech goli – 23:19, ale Wisła nadal dominowała na parkiecie i w 45. min prowadził 27:22, a trener Ilic musiał poprosić o ostatnią przerwę w grze.

Goście ponownie zmniejszyli rozmiary porażki do czterech goli (27:23), ale gol Dawida Dawydzika ponownie dał płocczanom 5-bramkową różnicę, a w 49. min po rzucie karnym wykorzystanym przez Tina Lucina znowu było sześć goli różnicy (29:23).

Pięć minut przed końcem spotkania Wisła prowadziła 34:27, a na trybunach rozpoczęło się świętowanie. Przed meczem tylko najwięksi optymiści wierzyli, że płocczanie mogą zdobyć choćby punkt. W meczu zagrało wszystko, bramkarze, obrona, rozgrywający, skrzydłowi i kołowi.

Pojedynek 11. kolejki grupy B Ligi Mistrzów został zaplanowany na 14 lutego 2024 roku. Rywalem Wisły w meczu na wyjeździe będzie zwycięzca poprzedniej edycji rozgrywek SC Magdeburg.