Kibice przeciwko zarządowi Bayernu, nawet wygrana nie zatrzymałaby protestu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kibice przeciwko zarządowi Bayernu, nawet wygrana nie zatrzymałaby protestu

Kibice przeciwko zarządowi Bayernu, wygrana nie zatrzymałaby protestu
Kibice przeciwko zarządowi Bayernu, wygrana nie zatrzymałaby protestuAFP
Przed końcem ostatniego meczu w Lidze Mistrzów ultrasi Bayernu wysłali przekaz do władz klubu: nie zgadzają się na obecny sposób zarządzania. I nie chodzi im tylko o słabe wyniki.

Przed środowym pojedynkiem Bayernu z Manchesterem City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów wielu fanów wciąż wierzyło w wygraną gospodarzy na Allianz Arenie. A nawet jeśli nie wierzyli, to wydali fortunę na oprawę i bardzo donośnie wspierali Gwiazdę Południa w pojedynku z Obywatelami.

Gdy jednak mecz miał się ku końcowi, na krawędzi południowej trybuny – zajmowanej przez ultrasów Bayernu – pojawił się ogromny baner z hasłem "Ziele dürfen verfehlt werden, Werte des Vereins nicht! Führungspolitik hinterfragen!", czyli "Celów można nie zrealizować, wartości klubu nie! Kwestionuj politykę zarządu!"

To bezpośrednie odniesienie do słów CEO Bayernu Olivera Kahna sprzed miesiąca, gdy uzasadniał przed opinią publiczną zmianę trenera. Mówił wtedy, że pod rządami Juliana Nagelsmanna drużynie groziło "niezrealizowanie celów", dlatego managera zwolniono.

Kibice mają za złe nie tylko samą zmianę trenera, która niekoniecznie wyszła drużynie na dobre. W końcu FCB odpadli już z Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów, została im tylko obrona mistrzostwa. Jak jednak napisali ultrasi: celów sportowych można nie zrealizować.

Za to nie można grać nieczysto, a tak właśnie widzą sposób zwolnienia trenera. Nagelsmann o swoim odejściu dowiedział się z mediów, gdy miał wolne. Podobnie wielu kibiców ocenia rozmowy o przedłużeniu umowy sponsorskiej z Qatar Airways, postrzeganym jako narzędzie wizerunkowe autokratycznego reżimu.