Szesnasty w karierze Alize Cornet turniej WTA na Wimbledonie został zakończony przez broniącą tytułu Jelenę Rybakinę. Francuzka przegrała 2:6, 6:7(2). Cornet, obecnie sklasyfikowana na 74. miejscu i grająca w rekordowym dla kobiecej ery zawodowej 66. kolejnym Wielkim Szlemie, powiedziała, że w tym roku zauważyła różnicę w All England Club.
"Na każdym turnieju wielkoszlemowym jest inaczej" - powiedziała. "Kiedy jestem w domu, na Roland Garros, mam pierwszeństwo nad kortami, znam wszystkich, mogę zapytać, kiedy chcę zagrać. Myślę, że organizacja robi wszystko, aby francuska zawodniczka odniosła tam sukces. Na Wimbledonie jest ogromna różnica między zawodnikami rozstawionymi a pozostałymi. To nic nowego. Różnica w traktowaniu i biletach" - wyliczała weteranka.
Poproszona o rozwinięcie tematu, Cornet powiedziała, że jako zawodniczka otrzymała tylko dwa bilety na zwycięski mecz pierwszej rundy na korcie zewnętrznym, ale otrzymała 40 biletów na mecz z Rybakiną na korcie centralnym - co nie jest zaskakujące, ponieważ kort centralny ma 15 tysięcy miejsc.
"To wszystko wyjaśnia" - powiedziała Cornet dziennikarzom. "Nikt nie mógł przyjść. Nie mogłam nawet zaprosić jednej z moich najlepszych przyjaciółek, która tam była. Dwa bilety na kort zewnętrzny to za mało. Trzeba docenić graczy, którzy grają na kortach zewnętrznych. Ten turniej istnieje dzięki wszystkim zawodnikom, nie tylko tym, którzy grają na dużych kortach".
Według Cornet, US Open i Australian Open były bardziej sprawiedliwe, ale stwierdziła, że najlepszym sposobem na priorytetowe traktowanie było wspięcie się wyżej w rankingu.
"Oczywiście, gdy jesteś lepszym graczem, czujesz się bardziej komfortowo, ale tak działa społeczeństwo. Im jesteś lepszy, tym więcej zyskujesz. Tak to działa" - powiedziała.