Kujawsko-pomorskie derby dla Anwilu, choć Toruń walczył

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Kujawsko-pomorskie derby dla Anwilu, choć Toruń walczył
Kujawsko-pomorskie derby dla Anwilu, choć Toruń walczył
Kujawsko-pomorskie derby dla Anwilu, choć Toruń walczyłAndrzej Romański/Energa Basket Liga
Przewaga przyjezdnych z Włocławka była niepodważalna, ale że derby rządzą się swoimi prawami… Twarde Pierniki starały się nadkruszyć kły rywali, wychodząc na prowadzenie jeszcze w ostatniej kwarcie. Na zwycięski finisz brakło jednak sił.

Z kim najbardziej nie lubią się w Toruniu? No pewnie, że z Bydgoszczą. Ale w Energa Basket Lidze na pierwszy plan wychodzi jednak rywalizacja Twardych Pierników z Anwilem Włocławek. Nic zresztą dziwnego, drużyny trafiają na siebie regularnie, a poza tym Włocławek to w koszykówce rywal klasowy.

A gdzie jest bydgoska Astoria? Na dnie tabeli. Nie żeby Pierniki były w znacznie lepszej sytuacji. Do tej pory mają dokładnie tyle zwycięstw co Astoria – zaledwie jedno. Jeśli jednak oglądać się na kogoś, to na lepszych. Przynajmniej z takiego założenia wyszła toruńska drużyna, chcąc w czwartkowy wieczór postawić tamę Anwilowi.

Czy się udało? Już na początku pierwszej kwarty gospodarze mieli się czego obawiać. Cztery trójki z rzędu sprawiły, że przyjezdni prowadzili już 12:2. Na szczęście dla Pierników, w świetnej dyspozycji był Sterling Gibbs, a ze wsparciem Tomaszewskiego i Gordona torunianie zaczęli odrabiać straty. Dwie trójki pod koniec kwarty wysunęły nawet Pierniki na prowadzenie 22:19.

Jakościowo widać było jednak, że zespół trener Frasunkiewicza ma większy potencjał. Gdy Pierniki odrabiały w pocie czoła, Anwila uciekał z lekkością. Gospodarze prowadzili już 25:23, by ocknąć się kilka minut później z wynikiem 25:35 na tablicy. W szczytowym momencie drugiej kwarty bufor Anwilu wzrósł do aż 17 punktów. Michał Nowakowski, najlepszy Polak na parkiecie walnie przyczynił się do wielkiej ucieczki włocławian do końca pierwszej połowy. Ta zakończyła się wciąż sporą przewagą (48:35).

Torunianie w rewanżu wrzucili 8 punktów na start trzeciej kwarty, skracając dystans. Phil Greene i Lee Moore pozwalali jednak Anwilowi utrzymać prowadzenie już prawie do końca meczu. Nie oznaczało to braku emocji – wręcz przeciwnie. Pogoń Pierników sprawiła, że z końcem trzeciej kwarty Anwil miał już tylko cztery punkty przewagi (57:61).

Start ostatniej partii znów przywrócił miejscowym wiarę. Po rzutach wolnych Tomaszewskiego Toruń znów był na prowadzeniu, nawet jeśli tylko jednopunktowym. Energii i determinacji nie wystarczyło jednak do końca, a na pewno nie na postawienie się silniejszej drużynie z Włocławka. Ostatecznie Anwil zwyciężył 84:74.

Najlepszym graczem gości był Lee Moore z 19 punktami, 5 zbiórkami i 7 asystami. Sterling Gibbs zdobył dla gospodarzy 19 punktów i 7 asyst.