Legia Warszawa wygrywa z Koroną Kielce i zmniejsza dystans do lidera

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Legia Warszawa wygrywa z Koroną Kielce i zmniejsza dystans do lidera
Legia Warszawa wygrywa z Koroną Kielce
Legia Warszawa wygrywa z Koroną KielceOpta by Stats Perform / fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com
Legia Warszawa wygrała 3:2 z Koroną Kielce w meczu 18. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Drużyna Kosty Runjaica wygrywała już 3:0, ale Shkikavka zdołał trafić do siatki dwa razy i wzbudzić niepokój u kibiców gospodarzy.

Najpierw w 24. minucie pewnym strzałem z rzutu wolnego Marcela Zapytowskiego pokonał Josue. Następnie Portugalczyk popisał się dokładnym dośrodkowaniem z rzutu rożnego, które na gola zamienił Maik Nawrocki. Chwilę po wznowieniu gry w drugiej połowie meczu bramkę po precyzyjnym uderzeniu lewą nogą zdobył Bartosz Kapustka.

Wydawało się, że Legia Warszawa ma ten mecz pod całkowitą kontrolą. Jednak w 65. minucie Yevgeniy Shikavka minął obrońców, wygrał pojedynek z Bartoszem Sliszem i sprytnym trafieniem umieścił piłkę w siatce obok zdezorientowanego Kacpra Tobiasza. Kilka chwil przed zakończeniem spotkania napastnik znów pokonał golkipera Wojskowych, tym razem wykorzystując błąd w ustawieniu defensywy stołecznego zespołu. Były to dwa pierwsze gole Białorusina w barwach Korony Kielce.

Legia zdołała jednak dowieźć zwycięstwo do końca i zainkasowała trzy punkty, które zmniejszyły dystans do prowadzącego w PKO BP Ekstraklasie Rakowa Częstochowa. W sobotę bowiem drużyna Marka Papszuna zremisowała z Wartą Poznań 1:1.

Po meczu powiedzieli:

Trener Kosta Runjaic:

"Cieszę się, że wróciliśmy do gry po takiej przerwie. Dla mnie była ona trochę za długa. W pierwszej połowie kompletnie zdominowaliśmy mecz. Graliśmy bardzo dobrze piłką na bardzo złym boisku. W drugiej odsłonie meczu szybko zdobyliśmy trzecią bramkę, ale po golu Bartka Kapustki przestaliśmy grać. Z upływem minut stan boiska się pogarszał, ale nie możemy szukać takich wymówek. To nie był poziom, jaki chciałbym widzieć w Legii. Korona walczyła do ostatnich minut. Straciliśmy zbyt łatwo dwie bramki. Musimy mocno popracować nad defensywą. Ostatecznie był to bardzo ciekawy mecz. Jestem szczęśliwy ze zdobycia tych trzech, niezwykle ważnych punktów. Po spotkaniu spojrzałem w tabelę. Okazało się, że to pierwsze zwycięstwo gospodarza w tej kolejce. Mecz z Koroną to już przeszłość, teraz skupiamy się już tylko na rywalizacji z Zagłębiem".

"Skupiamy się tylko na sobie. Zwycięstwo po takiej przerwie było bardzo ważne. Chcemy grać z odwagą i energią. Musimy zachować ducha zespołu. Przed nami codzienna praca i cotygodniowe spotkania". 

"Jeżeli każdy mecz będziemy kończyli z jednym golem więcej, to będę szczęśliwy. Ale to prawda - tracimy za dużo bramek i musimy nad tym pracować. Mieliśmy świetną okazję do zdobycia czwartego gola. Swoją sytuację miał wówczas Carlitos. Nie zdołaliśmy podwyższyć prowadzenia, a potem straciliśmy zbyt proste bramki. W tej rundzie zmierzymy się z wieloma podobnymi sytuacjami. Będziemy dominować, rywal będzie grał walecznie i będzie próbował szukać dłuższych podań. My musimy zachować swój styl gry. Boisko sprzyjało Koronie, ale tak jak mówiłem wcześniej - to nie jest wymówka. Pamiętajmy, że dziś w defensywie nie mogli wystąpić Artur Jędrzejczyk i Lindsay Rose - nominalni obrońcy".

"Mamy swój określony model gry w ofensywie. Zawodnicy wiedzą, jakie mamy zasady, ale mają przestrzeń na improwizację. Mamy trzymać się planu, ale każdy piłkarz może wykazać się czymś specjalnym na boisku".

Yuri Ribeiro:

"Graliśmy dobrze, szczególnie w pierwszej połowie. Myślę, że powinniśmy wtedy strzelić więcej goli. Najważniejsze są jednak trzy punkty zdobyte po tak długiej przerwie".

"Piłka nożna to gra błędów. Dzisiaj straciliśmy dwie bramki, ale musimy patrzeć w przyszłość i pracować nad tym, aby ta sytuacja się nie powtórzyła". 

"Raków i Pogoń Szczecin zremisowały, ale my musimy patrzeć tylko na siebie. Chcemy wygrywać i walczyć w każdym meczu. Dzisiaj atmosfera była niesamowita. Możemy tylko podziękować naszym fanom". 

"Bardzo dobrze czuję się w ustawieniu z trójką obrońców. Myślę, że na tej pozycji mogę pomóc drużynie. Czuję się bardzo dobrze fizycznie. Jestem szybki, agresywny, to na pewno cechy, które powinien mieć środkowy obrońca. Nieważne jednak jaka pozycja. Zawsze będę chciał pomagać drużynie. Środek obrony, lewa i prawa strona defensywy, a nawet linia pomocy - wszystko po to, aby Legia wygrała". 

"Będziemy walczyć do końca o najwyższe cele. Mamy odpowiednią jakość w zespole. Czujemy presję, ale ona napędza nas do pracy. Jeżeli jesteś w Legii, to musisz sobie z taką presją radzić". 

"Gdy jestem środkowym obrońcą to wiem, że musze grać bardziej ostrożnie. Nie mogę się pomylić i stracić piłki. Bardzo dobrze dogaduje się z Filipem Mladenoviciem. Gdy on zostaje w obronie, ja mogę podłączyć się do ataku. Nasza współpraca jest bardzo dobra.

Maik Nawrocki:

"Wygraliśmy pierwszy mecz, to najważniejsze. To było spotkanie dwóch połów. Pierwsza była pod pełną kontrolą, drugą rozpoczęliśmy golem, ale potem sami stworzyliśmy sobie problemy. Wygrany mecz mogliśmy zremisować, więc musimy się nauczyć wykańczać takie mecze i kontrolować grę. Musimy to poprawić".

"Na boisku nie myśleliśmy o meczach innych drużyn. Skupiamy się zawsze na naszym spotkaniu, zwycięstwo jest najważniejsze. Po pierwszej połowie każdy może być zadowolony. Boisko nie pomagało. Murawa była lepsza niż tydzień temu. Wszyscy robią, co mogą, by było jak najlepsza".  

"Bardzo się cieszę z tego gola, to moje pierwsze trafienie przy Łazienkowskiej". 

"Popełniłem błąd przy pierwszym golu Korony Kielce, biorę za to odpowiedzialność". 

"Lepiej gra mi się po prawej stronie. Na ten moment bardzo dobrze to funkcjonuje. W tym meczu pauzował jeszcze Artur Jędrzejczyk, który wróci na kolejny mecz. On zawsze daje dodatkową energię".