Liverpool bez wyrazu, Liverpool z charakterem – dwa oblicza The Reds w EFL Cup

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Liverpool bez wyrazu, Liverpool z charakterem – dwa oblicza The Reds w EFL Cup
Liverpool bez wyrazu, Liverpool z charakterem – dwa oblicza The Reds w EFL Cup
Liverpool bez wyrazu, Liverpool z charakterem – dwa oblicza The Reds w EFL CupAFP
Po pierwszej połowie na Anfield panowała cisza: drużyna grała bez wyrazu i przegrywała z Fulham. W drugiej połowie trzy minuty zmienników wystarczyło, by wywalczyć wynik dający komfort przed rewanżem.

Miesiąc temu spotkali się na Anfield w Premier League, wtedy kibice oglądali grad goli i wygraną The Reds 4:3. W styczniu Liverpool i Fulham stanęły naprzeciw siebie w pierwszym półfinale Pucharu Ligi. Jak twierdził niedawno Jurgen Klopp, jego drużyna chce do końca walczyć na wszystkich czterech frontach. By to zrobić, trzeba było w środę wypracować zaliczkę u siebie.

Sprawdź komplet statystyk z meczu Liverpool-Fulham

Z takim właśnie nastawieniem wybiegli na boisko piłkarze gospodarzy i – choć bez Salaha z przodu – to jednak w składzie potwierdzającym ambitne deklaracje trenera. W ciągu kwadransa liverpoolczycy parokrotnie zdołali podejść pod bramkę The Cottagers, ale bez efektu, który zmusiłby choćby do interwencji Bernda Leno.

Wyjściowe składy i noty za mecz Liverpool-Fulham
Wyjściowe składy i noty za mecz Liverpool-FulhamFlashscore

Goście nie spieszyli się do szturmów, za to skorzystali z wyjątkowej niefrasobliwości Liverpoolu. Po wyrzucie z autu na własnej połowie piłkarze The Reds stracili piłkę, a Virgil van Dijk najpierw niecelnie główkował, później nie zdołał zablokować uderzenia Williana

W 19. minucie to Fulham objęło więc prowadzenie, a miejscowi… nie umieli na to odpowiedzieć. Do końca pierwszej połowy The Reds co prawda wyglądali na boisku efektowniej, ale na pewno nie byli bardziej efektywni od Fulham. Miejscowi bardziej zmagali się ze sobą niż z rywalami, a efektu nie przynosiły ani stałe fragmenty, ani atak pozycyjny.

Po przerwie przez ponad kwadrans obraz był podobny – dwucyfrowa liczba uderzeń Liverpoolu owocowała najwyżej paroma uderzeniami do obrony dla Leno. Z kolei tuż po godzinie kolejny raz zespół z Merseyside dał się zaskoczyć i Bobby De Cordova-Reid otrzymał doskonałą okazję. Mógł dogrywać koledze, wybrał strzał, a ten wybronił z trudem Kelleher.

Gola nie było, ale ten alarm wyraźnie podziałał na gospodarzy, do spółki ze zmianami Kloppa kilka minut wcześniej. Cody Gakpo i Darwin Nunez okazali się nieodzowni w ostatnich dwóch kwadransach. Najpierw Nunez dogrywał do Curtisa Jonesa, a ten w 68. minucie zdecydował się uderzać zza pola karnego. Piłka obiła jeszcze obrońcę i wpadła do bramki. Trzy minuty później Urugwajczyk zaliczył drugą asystę, tym razem oddając piłkę wbiegającemu przed bramkę Gakpo, który zaskoczył obrońców oraz Leno i z 0:1 zrobiło się 2:1.

Wynik i statystyki meczu Liverpool-Fulham
Wynik i statystyki meczu Liverpool-FulhamFlashscore

Cichnące przygnębiająco z upływem czasu Anfield raz jeszcze stało się ścianą dźwięku za plecami coraz pewniej wyglądających The Reds. The Cottagers stanęli przed dylematem: otworzyć się i walczyć o lepszy wynik czy zadowolić się wynikiem przed rewanżem. Pytań nie stawiał Bernd Leno, który do końca spotkania miał okazję się spocić, broniąc jednobramkowej straty. Zrobił swoje, teraz jego drużyna musi odrobić tę stratę w rewanżu na Craven Cottage.