Atletico zmiata Rayo w derbach Madrytu, najwyższa wyjazdowa wygrana w historii

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Atletico zmiata Rayo w derbach Madrytu, najwyższa wyjazdowa wygrana w historii

Atleti zniszczyło Rayo Vallecano na ich stadionie.
Atleti zniszczyło Rayo Vallecano na ich stadionie. AFP
Vallecas to niewygodne boisko dla wszystkich rywali. Przydomek Matagigantes nie jest przypadkowy. Przegrywały tam Madryt, Barça i inne wielkie drużyny. Okolica otacza swoją drużynę i niesie ją na swoich barkach w każdym meczu rozgrywanym na stadionie, który ma w sobie tyle samo mistycyzmu, co potrzeby modernizacji. Po dwóch zwycięstwach na wyjeździe, Rayito zadebiutowało przed własnymi kibicami. Vallecas chciało świętować, ale Atleti było huraganem...

Rayo nie jest przyzwyczajone do bycia policzkowanym u siebie w tak bezlitosny sposób. W tym sezonie narodził się ekscytujący projekt, który ma coś znaczyć w lidze. Z De Tomásem już w pełni sił, z Aridane, Espino, De Frutosem, Camello... nikt nie mógł sobie wyobrazić tsunami, które nadchodziło z bardzo bliska. 

Początek w wykonaniu Atleti był przytłaczający. Colchoneros byli wichurą od samego początku. Już w drugiej minucie Griezmann zdobył swoją pierwszą bramkę w sezonie. Z oporem, ale był w stanie otworzyć wynik. Tym samym otworzył wrota, przez które wlały się kolejne gole.

Dośrodkowanie z lewej strony w wykonaniu genialnego w poniedziałkowy wieczór Saúla nie zostało przechwycone przez nieobliczalnego Aridane'a, a Memphis Depay wykorzystał błąd obrońcy. Wynik 0:2 po 16 minutach był tylko preludium do tego, co miało nadejść.

Od tego momentu łapy biało-czerwonych niedźwiedzi były nieustępliwe. Z absolutnie zabójczą dokładnością Dimitrievski tracił jedną bramkę za drugą, z bezradnością, jakiej dawno nie widziano w Vallecas.

Nahuel Molina, dwukrotnie Morata, Marcos Llorente i Correa, po okropnym błędzie Dimitrievskiego, przypieczętowali upokorzenie Atlético przez zupełnie anonimowe Rayo, które stało się marionetką w rękach drużyny Simeone. Za sznurki pociągali nie tylko strzelcy, ale też bezbłędni asystenci - Saul i De Paul.

Każde przybycie Atleti siało popłoch w otępiałej obronie Rayo, demolowanej przez biało-czerwoną wichurę. Upokorzenie było epokowe. W meczu LaLiga to nie jest normalne, ani nie jest dobre dla konkurencji, tak ogromny wynik i tak kolosalna różnica klas między dwiema drużynami.

Morata zdobył bramkę wchodząc z ławki z powodu kontuzji Memphisa.
Morata zdobył bramkę wchodząc z ławki z powodu kontuzji Memphisa.AFP

Dla Atleti to podbudowanie morale o nieobliczalnych rozmiarach. Dla Rayo to moment na przemyślenie całego projektu. Uderzenie w twarz jest tak duże, że wymazuje za jednym zamachem dwa poprzednie zwycięstwa, nawet jeśli sześć punktów nie zniknie z tabeli. Podnieść się po tym będzie naprawdę ciężko.

Francisco przez kilka dni będzie musiał wcielić się w rolę psychologa, a Simeone może tylko dalej napędzać drużynę, która niczym Attyla przetoczyła się przez Vallecas i dała niezapomniany recital. To było największe wyjazdowe zwycięstwo w historii Atleti. Przejdzie do historii.

Wynik i statystyki meczu Rayo-Atletico
Wynik i statystyki meczu Rayo-AtleticoOpta by Stats Perform