Wielki powrót Świątek! Polka przegrywała 1:4 w decydującym secie, ale wygrała z Collins

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wielki powrót Świątek! Polka przegrywała 1:4 w decydującym secie, ale wygrała z Collins

Iga Świątek zanotowała niesamowity powrót w trzecim secie
Iga Świątek zanotowała niesamowity powrót w trzecim secieAFP
Iga Świątek dostarczyła fanom mnóstwo emocji w meczu 2. rundy Australian Open. Polka przegrywała w trzecim secie z Danielle Collins 1:4 i była już jedną nogą poza turniejem, ale dokonała niesamowitego powrotu i awansowała, wygrywając spotkanie 6:4; 3:6; 6:4

Pierwszy set dla Polki

Iga Świątek (1. WTA) już w pierwszym gemie meczu wywalczyła sobie break pointa, ale nie zdołała go wykorzystać. Chwilę później Danielle Collins (62. WTA) miała dwie takie szanse, ale Polka się obroniła. Ten początek zwiastował, że nie będzie to łatwe starcie dla liderki światowego rankingu. 

Amerykanka przełamała Polkę w czwartym gemie na 3:1, ale Iga bardzo dobrze zareagowała i zaliczyła przełamanie powrotne, nie dając rywalce wygrać nawet punktu. Do stanu 4:4 obie utrzymały podanie, a wtedy to Świątek wyszła na prowadzenie 5:4, następnie utrzymała podanie i wygrała inaugurującego seta 6:4. 

Załamanie gry i dominacja Collins 

Polka znakomicie weszła w drugiego seta, bo już na starcie przełamała rywalkę i wyszła na prowadzenie 1:0. Nikt wtedy nie przypuszczał, że kilkanaście minut później, Collins będzie prowadziła 5:1. W grze liderki światowego rankingu nastąpiło załamanie gry i przegrała pięć gemów z rzędu.

W siódmym gemie przełamała rywalkę, broniąc czterech piłek setowych. Ten gem był bardzo długi i mógł zmienić przebieg seta. Przy swoim podaniu Świątek po raz kolejny broniła set pointa, ale zdołała być lepsza w kolejnym długim gemie. Wtedy Collins zagrała perfekcyjnie przy swoim serwisie, nie straciła punktu i wygrała drugą partię 6:3. 

Niesamowity powrót liderki rankingu w decydującym secie

Trzeci set przebiegał podobnie jak drugi, ale zakończył się zdecydowanie lepiej. Polka prowadziła 1:0, ale kolejne cztery gemy padły łupem Collins. Świątek w decydującym secie przegrywała już 1:4 i była jedną nogą poza turniejem.

Na szczęście w szóstym gemie przełamała rywalkę do zera, następnie wyszła ze stanu 0:40 przy swoim serwisie i był to punkt zwrotny tego meczu. Za moment ponownie przełamała Collins i doprowadziła do wyrównania 4:4. Swoje podanie rozegrała perfekcyjnie, nie tracąc punktu i rywalka serwowała pod presją, żeby pozostać w meczu. 

Polka nie chciała zostawić nic przypadkowi, grała odważnie i prowadziła 40:15, co dawało dwie piłki meczowe. Wydawało się, że wykorzysta już pierwszą, ale niestety popełniła błąd przy siatce, a kolejne akcje padły łupem Danielle i była punkt od doprowadzenia do stanu 5:5. Wtedy popełniła dwa błędy, Iga dostała trzecią piłkę meczową i ją wykorzystała, kończąc znakomitym bekhendem i wygrywając trzeciego seta 6:4, wracając ze stanu 1:4 i 2:4 (0:40). Mecz rozgrywany był pod zamkniętym dachem, ponieważ początek dnia w Melbourne był deszczowy. Spotkanie trwało 3 godziny i 14 minut. 

Udany rewanż i pozostanie w turnieju

Było to niesamowite spotkanie liderki światowego rankingu z finalistką Australian Open z 2022 roku. Polka była już prawie poza turniejem, ale zdołała odwrócić losy trzeciego seta i wzięła rewanż za półfinałową porażkę w tym turnieju z Danielle Collins dwa lata temu. 

Drabinka liderki światowego rankingu jest niezwykle wymagająca, bo w pierwszej rundzie mierzyła się z triumfatorką Australian Open i finalistką French Open z 2020 roku – Sofią Kenin. W kolejnym starciu grała z finalistką Australian Open z 2022 roku. Teraz w teorii czeka ją nieco łatwiejsze zadanie, bo jej przeciwniczką będzie Czeszka Linda Noskva (50. WTA). 19-letnia Czeszka nie powinna postawić takich trudnych warunków jak Amerykanki. 

Świątek i Noskova grały ze sobą tylko raz. Miało to miejsce w lipcu podczas ćwierćfinału WTA 250 w Warszawie. Wtedy Polka triumfowała 6:1; 6:4. Liderka światowego rankingu mecz o 4. rundę rozegra w sobotę. 

Iga zapytana, jak udało się się przeprowadzić taki powrót odparła: "Sama nie wiem, byłam już na lotnisku. Musiałam dać z siebie wszystko, bo rywalka grała niemal perfekcyjnie". 

Wynik meczu: 

Iga Świątek (1) – Danielle Collins 6:4; 3:6; 6:4.