Hurkacz w kluczowych chwilach zachował zimną krew i gra dalej

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Hurkacz w kluczowych chwilach zachował zimną krew i gra dalej

Hurkacz w kluczowych chwilach zachował zimną krew i gra dalej
Hurkacz w kluczowych chwilach zachował zimną krew i gra dalejProfimedia
Po doskonałym starcie meczu Hubert Hurkacz zaczął się mylić i – trochę na własne życzenie – pozwolił Jackowi Draperowi liczyć na awans. W najważniejszych momentach Polak nie zawiódł jednak nadziei kibiców.

Po zakończeniu udziału w turnieju deblowym na pierwszym meczu, Hubert Hurkacz powrócił na mączkę w Monte Carlo we wtorek, by w drugiej rundzie zagrać z młodszym o pięć lat Brytyjczykiem Jackiem Draperem

Zgodnie z oczekiwaniami kibiców, wrocławianin zdecydowanie lepiej wszedł w mecz, nie tylko utrzymując swój serwis, ale dwukrotnie przełamując przeciwnika. Nawet jeśli walka o trzeciego gema trwała długo, to Hubi był w stanie utrzymać przewagę i szybko wyszedł w pierwszym secie na 5:0 po siedmiu asach

Wtedy jednak oddał nieco inicjatywę i zaczął popełniać błędy w istotnych momentach, pozwalając dojść się na 5:3. Szczęśliwie, decydującego gema rozegrał już na chłodno, kończąc partię w 37 minut. Znany z uszczypliwych czasem komentarzy Dawid Żbik zasugerował nawet, że sensacją jest set wygrany przez Hurkacza bez tie-breaka.

Żbik chyba wykrakał, ponieważ w drugiej partii szło pod górę od początku. Na pierwsze punkty Hurkacz czekał, aż 21-letni rywal uderzy w siatkę. Draper nie tylko utrzymał przewagę w pierwszym gemie, ale też sprawnie przełamał Hurkacza przy jego zagrywce i zgarnął trzy pierwsze gemy, zmuszając starszego przeciwnika do gonienia wyniku.

To Hubert Hurkacz robił konsekwentnie, choć nie zawsze udanie. Swojego gema wygrał po czterech break pointach, następnie przełamał Brytyjczyka i udało się doprowadzić od 0:3 do 3:3. Od tego momentu dynamika się wyrównała i nie obyło się bez wspomnianego już tie-breaka. Choć Hurkacz przyzwyczaił swoich kibiców do łapania kontroli nad setem w tie-breaku, tym razem set padł łupem Drapera.

W decydującej partii każdy z zawodników był w stanie wygrywać gema przy swoim podaniu do stanu 3:2 dla Hurkacza. Wtedy, po autowym zagraniu Drapera, Polakowi udało się odskoczyć na 4:2. W kolejnym gemie udane próby wrocławianina przeplatały się jednak z błędami i zamiast 5:2 stan meczu zmienił się na 4:3, a Brytyjczyk odzyskał impet i gra ponownie się wyrównała.

Dopiero w 12. gemie Hubi odzyskał zimną krew, i to w jakim momencie! Od stanu 0:40 wygrał pięć punktów z rzędu i wygrał 7:5. Dzięki temu melduje się w 1/8 finału turnieju Rolex Monte-Carlo Masters. W kolejnej rundzie rywalem Hurkacza będzie Argentyńczyk Diego Schwartzman lub Włoch Jannik Sinner. Oni swój mecz drugiej rundy rozegrają w środę.