Iga Świątek nie oddała nawet jednego gema Pawluczenkowej

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Iga Świątek nie oddała nawet jednego gema Pawluczenkowej

Iga Świątek nie oddała nawet jednego gema Pawluczenkowej
Iga Świątek nie oddała nawet jednego gema PawluczenkowejAFP
Trudno wyobrazić sobie lepsze wejście w turniej. W piątkowe popołudnie Iga Świątek ograła Anastasiję Pawluczenkową 6:0, 6:0. Rywalka szukała otwarcia, ale nie znalazła.

Rzymskie wakacje? Aż tak dobrze nie było, ale pierwszy mecz Igi Świątek podczas Internazionali BNL d'Italia zaczął się od zdecydowanej przewagi Polki nad rywalką, Anastasiją Pawluczenkową. Liderka rankingu WTA wyszła na kort zmotywowana i od pierwszych chwil przeważała szybkością, narzucając tempo, przy którym rywalce trudno było nawiązać równorzędną walkę.

Odległa pozycja rankingowa samarki nie powinna jednak nikogo mylić: mówimy o tenisistce, która jeszcze dwa lata temu walczyła w finale Rolanda Garrosa i zna dobry tenis, nawet jeśli najgroźniejsza była prawie dekadę temu. Pawluczenkowa szukała sposobu na Polkę od pierwszych gemów, ale punktowała niemal wyłącznie po błędach Świątek. Pierwszego mocnego winnera posłała dopiero w trzecim gemie, gdy raszynianka już raz ją przełamała i prowadziła 2:0.

Po mniej niż 20 minutach Polka prowadziła już 4:0. Jej potężny serwis i duża szybkość na korcie nie pozwalały Pawluczenkowej punktować – nawet po solidnej wymianie częściej Rosjance brakowało kortu, siły czy szybkości. Dopiero piąty gem sprawił, że Polka musiała się napocić. 31-latka wypracowała break point stosunkowo szybko, a później długo trwała wymiana na granicy równowagi. Ostatecznie jednak i ten gem padł łupem najwyżej notowanej zawodniczki.

Pawluczenkowa wyraźnie nie chciała tego meczu oddać bez walki. Choć w szóstym gemie Iga błyskawicznie wyszła na 40:0, to rywalka nie pozwoliła jej wykorzystać żadnego z trzech setboli i ponownie wyrównała. Dopiero za siódmym razem Świątek zdołała skończyć seta, gdy rywalka trafiła w siatkę przy próbie skrótu. Wynik 6:0 nie odzwierciedla problemów, jakie starsza zawodniczka sprawiła Polce, zwłaszcza w końcówce.

Start drugiego seta sugerował, że dwa zacięte gemy z pierwszej partii więcej kosztowały Pawluczenkową niż Świątek. Co prawda samarka punktowała, ale gemy niezmiennie traciła seryjnie. Gdzie nie posyłała piłki – Świątek dawała radę do niej dojść, jednocześnie popełniając mniej błędów.

Raz jeszcze niewiele ponad 20 minut wystarczyło Polce, by prowadzić 5:0 w secie. Dla Anastasiji Pawluczenkowej szósty gem był ostatnią szansą, by nie skończyć meczu do zera. Niestety dla samarki, Iga kończyła piłki z dużą łatwością, a jej forhend nie zostawił szans. Pierwszy meczbol zakończył rywalizację

Po wygranej w niewiele ponad godzinę Iga Świątek może spokojnie oczekiwać wyłonienia rywalki w kolejnej rundzie. Polka zagra albo z Łesią Curenko, albo z Bernardą Perą.

Pomeczowa wypowiedź Igi Świątek
Flashscore